sobota, 29 czerwca 2013

Przepraszam, czy tu biją?

Lokalny koloryt

  Dresiarz to specyficzne stworzenie. Licznie występujący w miastach, dostrzegalny na każdym kroku, na swój sposób zróżnicowany, acz przewidywalny. Pełen sprzeczności. Kolesie, którzy chcą siać postrach, wzbudzać szacunek, jednocześnie ubierają się w średnio atrakcyjne dresy, lub w wersji letniej - gacie. O tak, inaczej nie można nazwać tych "spodenek". Jak można wyjść w bokserkach na ulicę i liczyć, że ktoś potraktuje cię poważnie? Skąd im to przyszło do głowy? To jeden z lepszych dowcipów wszechmogącego. Może gdzieś jest święta księga dresa, złożona z kilku obrazków i jednego zdania: "W gaciach kroczyć będziesz". Oczywiście są dresiarze wyższego szczebla, starsi, o metrażu dwa na dwa i bicepsach większych od mojej głowy. Tych zaczepiać nie będę, oj nie. Jeszcze mi życie miłe... Ale cała reszta? Nie pojmuję skąd się to wszystko wzięło. Rozumiem np. zachwyt nad kinem gangsterskim, albo potrzebę łatwego, zbójeckiego zarobku, tylko skąd się wzięły gacie? I te chude, biedne nóżki, uzbrojone w białe skarpetki. Czym sobie zasłużyliśmy na takich osiedlowych zabijaków? Chodzą ulicami, tam wyłudzą fajkę, gdzieś skroją telefon, przyleją długowłosemu, obalą butelkę na ławeczce... czynności typowo łobuzerskie (no może poza obalaniem butelki ;)). Tylko skąd się wziął taki wizerunek? Gdzie skórzane spodnie, podkoszulki, tatuaże i grube łańcuchy? Wytrenowane ciała, pokryte bliznami twarze zabijaków? Cóż, jaki kraj, taki łobuz. Wyplenić wichrzycieli się nie da, ale może chociaż, w imię poprawy estetyki miasta, przeprowadzimy akcję pod szyldem: "Jeans dla dresa!". Jak następnym razem będą nas okładać pięściami, przynajmniej zrobią to z klasą. Może frustracja, która ich napędza dotyczy właśnie problemów z dobraniem odpowiedniej garderoby? Spróbować chyba warto, wszak kto nie otarł się nigdy o porządny wpierdziel z udziałem własnych części ciała i grupy dresiarzy? Pomysł może i naiwny, ale jak inaczej poradzić sobie z oczyszczeniem ulic z takich indywiduów? Postawmy obok pojemnika na ciuchy dla Czerwonego Krzyża, pojemniki na odzież dla dresów. Może wreszcie poczują wstyd? Zaczną myśleć, porzucą swoje noże, zaczną mówić pełnymi zdaniami i ubiorą się jak ludzie? Porzucą swój gniew, nauczą się tolerancji... potem możemy spróbować ze skinami, wąsatymi panami w średnim wieku i innym specyficznym użytkownikom ulicy. Przez garderobę do serca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz