wtorek, 18 czerwca 2013

Podróż za jeden uśmiech

Bileciki do kontroli

  Sto złotych miesięcznie, za wątpliwą przyjemność podróżowania za pośrednictwem transportu miejskiego to dużo. Jeśli doliczyć w kosztach zdrowie psychiczne i tony zmarnowanego czasu, bilans zdecydowanie się pogorszy. Ba, przy odrobinie szczęścia owe środki lokomocji mogą pozbawić nas roboty. Jaki pracodawca lubi notorycznie spóźniającego się pracownika? Rozkład jazdy to żart z podróżnych, a napis o klimatyzacji ma powstrzymać ludzi przed otwarciem okien. Przypuszczalnie z dwóch powodów. Po pierwsze - zmniejszenie ilości tlenu, przy jednoczesnym zwiększeniu stężenia dwutlenku węgla. Po co? By naćpać podróżnych, wtedy będą milej wspominać przejażdżkę. Trzeba przyznać, że pomysł rewolucyjny. Drugi powód jest bardziej prozaiczny. Otwierając okna możemy odkryć, iż te... nie otwierają się. Są zniszczone, zaniedbane i nie funkcjonują. Kolejny plus dla zarządzających. Bardzo lubię też palących w autobusie kierowców. Teraz wiem, że zawsze chciałem zostać biernym palaczem. Inna sprawa, że akurat w przypadku temperatur, kierowcy cierpią razem z nami. Spotkałem też kilku sympatycznych, dziś np. jechałem tramwajem, którego motorniczy słuchał Aenimy Toola. To niestety tylko wyjątki potwierdzające regułę. Fakt, że mogą być nieco sfrustrowani, przecież podróżni potrafią dać w kość, ale... bez przesady. ZTM - owi poziomem "usług" może dorównać tylko PKP. Tworzą oni zresztą swoiste combo, można przecież z biletem ZTM jeździć na części trasy pociągów. I za to niewielki plus, a jakże. Gorzej, że pociągi to złośliwe bestie i lubią przyjeżdżać o własnych porach, albo wcale... Ten ostatni przypadek szczególnie mnie przeraża.  Bo spóźnienia jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale absolutny brak konkretnego, widniejącego w rozkładzie pociągu? Do tego nie podawana jest żadna informacja z głośników na stacjach. Bestialstwo. Zastanawiam się, jak to możliwe? Pociąg zaginął? Ktoś zabalował i zostawił go na innym parkingu? Rozebrano go na złom? A może PKP zapomniało ile ma pociągów? To zdarza się notorycznie. Najzabawniej jest, gdy jedziesz z jakiegoś miejsca typu Gołąbki, mając tylko jeden pociąg na godzinę. Nie przyjeżdża ci taki bydlak i nagle masz przed sobą kuszące perspektywy. Hmm czekać kolejną godzinę, a pociąg MOŻE przyjedzie, albo iść na autobus, który MOŻE pojawi się punktualnie. Cóż, nic nie można zaplanować. Żyj, ekhem chwilą... Powinno się wprowadzić oficjalną wymówkę do życia codziennego. Spóźnieni do pracy mówmy:
- Przepraszam, byłem w tym pociągu co nie przyjechał.
- A, to ja przepraszam. Nic się nie stało...
Myślę, że ludzie, którzy zaginą, a podobnych plakatów jest przecież pełno w całym mieście (Warszawa), żyją sobie teraz w tych nieistniejących pociągach. Podobno czasem, po zmroku można spotkać kilku z nich, gdy próbują wyskoczyć z widmowego pociągu. Bywa też, że zamiast oczekiwanego transportu wagonowego do pożądanego miejsca, przyjeżdża zupełnie inny, jadący w sprzecznym kierunku. Fajna sprawa, można zacząć żyć spontanicznie. Chciałem jechać do szkoły w Warszawie, ale podjechał skład do Łodzi. A co tam, raz się żyje, jadę! Dziękuję PKP za filozoficzne podejście do problemu. Albo dzwonimy do szefa i mówimy:
- Kurczę, spóźnię się, a może w ogóle nie przyjdę...
- Słucham?!
- Bo wie Pan, miałem jechać, do Krakowa, ale podjechał do Warszawy.
- A to luz, daj znać jak się udała wycieczka.
Według PKP żyjemy chyba w kolorowym, radosnym świecie. Prawda bywa nieco bardziej brutalna. Żarty się kończą, gdy musimy zapłacić za bilet... A właśnie, jedno trzeba naszym logistycznym ciemiężcą przyznać. Potrafią wyegzekwować solidne pieniądze, świadcząc niepełnowartościowe usługi. Takie rzeczy to tylko w naszym kraju...
  

4 komentarze:

  1. Eeej, przesadzasz. Z mojego doświadczenia wynika, że - na ten przykład - jak wracam z pracy, to 131 zawsze jest na czas. Co tam, że to pętelka... :D
    Zakochałam się w tym blogu. Dzisiaj udało mi się w pracy przeczytać wszyyystkie wpisy (okej, przyznaję, jeden traktujący o piłce nożnej pominęłam xP) i powiem (napiszę) jedno: chcę więcej! :D
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
    Kota

    (Aż musiałam edytować... Pierwsza captcha: "becomes helKock". o0)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa ;). Ech, ta piłka nożna ;). Postaram się nie zawieść ;). Moje doświadczenia z podróżowania są zdecydowanie negatywne, cóż z tego, że może ze dwa jeżdżą dobrze :P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyobraź sobie, że w Teresinie PKP jest jedyną opcją :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie... nie zazdroszczę ;). To może rowerem? :P.

      Usuń