piątek, 21 czerwca 2013

Oczy szeroko otwarte

Gabinet osobliwości

  Przemarsz ulicą może dostarczyć wielu wrażeń estetycznych o wątpliwej wartości. Pomijając coraz bardziej roznegliżowanych Panów (wczoraj zaobserwowałem kolesia w samych gaciach, z cyckami w pokaźnym rozmiarze), otłuszczonych tu i tam, oraz - co bardziej bolesne - kobiety w podobnej kondycji (tak zachodnie standardy nas dopadają), często potykamy się wręcz o różne indywidua. W jednym z wcześniejszych postów uskarżałem się na ulicznych wichrzycieli  spokoju (grajków na przykład), dziś czas omówić szerzej bardziej stacjonarnych "umilaczy" przemarszu.  Handlarze na przykład, próbujący sprzedać śmieci. Fajny pomysł, przyznaję - darmowa dostawa, ale nie bardzo rozumiem kto jest potencjalnym konsumentem? Panowie i Panie, obok siebie, z towarem wyłożonym na ceracie, tudzież... ręcznikach. Towar? Stare kasety, buty bez pary, fragmenty odzieży, klucze (do skarbu?), kawałki klamek, vhs, połamane figurki, szklane kulki, sterty... szmat? Rozumiem, że ludzie ci z jakiegoś powodu, napędzani desperacją, starają się zarobić na przysłowiową flaszkę, ale czy ktokolwiek to kupuje? Śmiało, ręka do góry. Może kupują od siebie nawzajem? "O! To się sprzeda! Kupię i opchnę za więcej!". Potem inni ulicznicy nabywają od nich i tak to się kręci... Zastanawiam się czasami, czy nie stanąć gdzieś na rogu i nie spróbować swoich sił? Przecież śmieci u nas pod dostatkiem. Pohandluję zdjęciami z dzieciństwa, starymi bokserkami, wodą z mojego kranu, resztkami śniadania, gumką od majtek (majtki sprzedawane osobno). Niechybnie zarobię wtedy małą fortunę... Ciekawe, czy straż, tudzież policja czasem dopada owych handlarzy? Nie lubię też zbieraczy. Ludzi siedzących nieopodal zejść do podziemi, na rogach ulic z tekturowymi karteczkami w stylu: "Zbieram na piwo". No super, stary, też chętnie się napiję. Że niby fajnie, bo szczerze proszą, nie ściemniając na co? To już wolałbym: "Brakuje mi na czynsz, ktoś poratuje?". Piwo - jakkolwiek zacny trunek, nie jest artykułem pierwszej potrzeby, a już na pewno nie będę stawiać takowego obcym facetom. Od dziewczyn też chyba nie mają co liczyć na pomoc - za piękni to oni nie są. I znów pewnie żulik dzieli się kasą z żulikiem i tak w kółko... Kiedyś pewien bezdomny poprosił, bym kupił mu coś do jedzenia. Nabyłem w okolicznej budce kebab, za który nieborak wylewnie podziękował i zjadł ze smakiem. To rozumiem. Ale pieniądze? I tak przepije. Ostatnio nauczyłem się ulicznej asertywności, dawniej na pytanie o pieniądze odpowiadałem, że nie mam. Kryła się w tym nutka wymówki, sugerująca, że w innych warunkach mógłbym podzielić się gotówką. Od niedawna odpowiadam po prostu NIE. W końcu to moje pieniądze i nie potrzebuję wymówki, by zaniechać wręczenia prezentu. Pora samemu usiąść gdzieś na ulicy z karteczką głoszącą: "Zbieram pierwszy milion. Potem jakoś pójdzie", albo "Wymień złotówkę na garść bemowskiego piachu", "Zbieram kasę", "Zbieram na plazmowy telewizor", "Chętnie uwolnię od ciężkich monet!". Myślę, że miałbym większe szanse, może ktoś by się przynajmniej uśmiechnął? Ciekawe, czy kiedyś uliczni zbieracze wyposażą się w sprzęt dodatkowy? Weźmy na przykład taki laptop i rzutnik. Znajdziemy kawałek ściany i już możemy wyświetlić prezentację pod tytułem: "Dlaczego to mnie powinieneś oddać swoje drobniaki". Zorganizujmy tego typu cykliczną imprezę. Takie dajmy na to targi. Handlarze śmieciami również mogliby wypełnić halę. A wewnątrz liczne Power - Pointowe dzieła sztuki, ukazujące szczytne cele "wydębiaczy" gotówki. "Zainwestuj w moją chęć posiadania nowej zastawy". "Kup mi telewizor". "Mam niedomyte zęby, poproszę o nić dentystyczną". "Zbieram na nową baterię do tego laptopa". Całość oczywiście finansowana z budżetu państwa. Darmowy komputer dla każdego zarejestrowanego ulicznika! Po kilku latach wstęp na imprezę, niegdyś darmowy, wymagałby uiszczenia opłaty. Prawdziwi ulicznicy musieliby na powrót znaleźć się na bruku, a w ich miejsce pojawią się przebierańcy, udawacze, w intencjonalnie pobrudzonych przebraniach. Wszędzie, gdzie można łatwo zarobić pojawiają się oszuści z większą kasą. Weźmy więc po laptopie i chodźmy na StreetExpo. Do zobaczenia w środku!

5 komentarzy:

  1. Chciałam Ci tylko zwrócić uwagę mój drogi bracie, iż "handlarze śmieciami" to zwykle osoby starsze z groszami z emerytury. A niech se siedzą na tych kocach pod Halą Mirowską, bo nikomu nie wadzą. Handlarze śmieciami na ulicy to nic innego jak handlarze śmieciami w internecie, tylko że tych nie stać na dostęp lub po prostu się na tym nie znają.
    Zawsze znajdzie się kupiec na wszystko. Nawet na dziurę w gaciach(gacie not included). Buziak

    OdpowiedzUsuń
  2. A pomyślałeś, że ci starsi ludzie, zamiast wegetować w domach przed telewizorami, jak to zwykle bywa, starają się normalnie funkcjonować? Pracować? Dla nich to jest właśnie praca, która pozwala im nie tracić kontaktu z rzeczywistością, z ludźmi. Czasem warto spojrzeć na sytuację z drugiej strony, a nie narzekać, że ktoś Ci psuje estetykę miasta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, jest wiele ciekawszych rzeczy, które mogliby robić ;). To nie są jedynie starsi ludzie, zresztą wiek nie jest kluczowym kryterium ;). Mam na myśli głównie czerwono - licych pijaków z Jana Pawła. Estetyka miasta to jedno, a marnowanie resztek swojego życia handlując śmieciami to drugie ;). A od drugiej strony spojrzę za kilkadziesiąt lat :D. Wegetacja zamiast przed telewizorem na ulicy to nie rozwiązanie ;). Niech czytają, oglądają filmy, ich broszka, ale handel? Ja dziękuję, postoję :P.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, może nieco Cię zaskoczę, ale niektórzy właśnie ten handel lubią i to jest dla nich tak interesujące jak dla Ciebie filmy czy książka. Mam wrażenie, że zupełnie nie dostrzegasz tego, że ktoś może myśleć inaczej, lubić coś innego, zachowywać się inaczej niż Ty sam. Serio?

    OdpowiedzUsuń
  5. Why so serious? Generalnie nie chodzi o to, by kogoś atakować w tym tekście. Przedstawiam tylko SWOJE zdanie. Z którym możesz się zgodzić lub nie, żaden problem. Jasne, mogą robić co tylko chcą, zaznaczam tylko, że DLA MNIE i tylko dla mnie - to głupie ;). Nie zamierzam ich wszystkich powystrzelać ;). Nie rozumiem podobnej napinki, doprawdy... po co? Tak, szanuję, że ktoś ma odmienne zdanie. Z którym mogę się nie zgodzić ;). Taka sytuacja ;).

    OdpowiedzUsuń