niedziela, 10 stycznia 2016

Orkiestra

Przylepione serca



    Kiedyś moje zimne serce skruszyła chęć pomocy, która doprowadziła nawet do popełnienia czynu społecznego. Odebrawszy puszkę na pieniądze, jako nastolatek zbierałem drobniaki na pomoc dla chorych dzieci, wynagradzając ludzi hojnych, naklejką w kształcie czerwonego serca. Jako marginalny muzyk, ktoś wyposażony jedynie w trójkąt grałem dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dawne dzieje, nie utopione w ironicznym sosie cynizmu, którym doprawiam obecnie każdą myśl. Na temat Jurka Owsiaka wypowiedziano wiele słów, zarówno krytycznych, jak i pochwalnych. Nie mam wystarczających informacji, aby ponad wszelką wątpliwość wykluczyć nierówny podział pieniędzy między potrzebujących, a działalność fundacji, czy majątek samego dyrygenta i jego rodziny, jednak wiem jedno: Drugiej tak skutecznej i wielkiej akcji niesienia pomocy poprzez zbieranie datków nie ma w Polsce i pewnie długo nie będzie. To, że rok rocznie do szpitali trafiają nowoczesne sprzęty diagnostyczne, czy narzędzia pomocne w opiece pacjentów to fakt znaczący. Uzasadnia on moim zdaniem ewentualne niejasności. Amen. 
   Rozumiem, że ktoś nie chce wrzucić kilku monet do puszki. Powodów może być wiele. Brak odpowiednich środków, wątpliwości dotyczące funkcjonowania akcji, niechęć do samego Owsiaka, do Woodstock, czy w ogóle do ludzi potrzebujących. Ba, powiem więcej, irytuje mnie nachalne nagabywanie ludzi bez przyklejonej naklejki przez wolontariuszy WOŚP. Nie oceniam jednak takich niezdecydowanych obywateli negatywnie. I oczekuję tego samego od drugiej strony. W myśl zasady: "Żyj i pozwól żyć innym". Dlatego krew mnie zalewa, gdy jestem świadkiem scen nietolerancji i słownej agresji. Wyskoczyłem rano po bułki na śniadanie, a że w niedzielę nie jest to takie proste, zawędrowałem aż do Biedronki nad dworcem centralnym. Po drodze ludzie z puszkami zaliczyli mnie do buców i drani, którzy nie dzielą się pieniędzmi z potrzebującymi. Tak to jest, jak nie masz przy sobie gotówki, ani twej kurtki nie zdobi charakterystyczna nalepka. W budynku dworca centralnego, przy schodach ruchomych, gniazdko uwili sobie wolontariusze. Mijając ich, pewien mężczyzna, grubo po pięćdziesiątce zaatakował bogu ducha winne nastolatki z puszkami w dłoniach:
- NIC WAM NIE DAM!!!
- TO WSTYD OKRADAĆ POLAKÓW!!!
- ZŁODZIEJE! BANDYCI!
Rozumiem, że Pan nie chciał wrzucić pieniędzy do puszki, naprawdę. Szanuję, że ma poglądy, jakkolwiek idiotyczne by one nie były. Ale, człowieku, nie akceptuję takiego chamstwa i krótkowzroczności. Czy twoim wrogiem są właśnie te chcące pomóc nastolatki? One "okradają Polaków?". Czego mają się wstydzić? Że potrafią poświęcić wolny dzień na aktywną pomoc? A co ty zrobiłeś, drogi jegomościu, poza wysłuchaniem kilku tendencyjnych audycji radiowych i obejrzeniu jednostronnych programów telewizyjnych? Dlatego smuci mnie, że politycy często rzucają hasła nienawiści na wiatr. Sami nie wierzą we własne słowa, zapominają jednak, jak groźni potrafią być żyjący do tej pory bez celu idioci. Pod wpływem nieostrożnych wypowiedzi zamieniają się w groźnych fanatyków i wychodzą na ulicę, by napastować aktywnych nastolatków. Idę zasłużyć na naklejkę.

sobota, 2 stycznia 2016

Filozof

Słowo proroka



   Długo się trzymałem, ale dopadli mnie. Próbowałem, naprawdę, jednak zgodnie z proroctwem mojej babci przegrałem swoje życie. Może nie, jak twierdziła nieboszczka przed komputerem, lecz przed ekranem telewizora. Niech was szlak MTV, umrzyjcie głupie programy telewizyjne! Nie dałem się "Gwiazdom tańczącym na lodzie", uniknąłem radości niewątpliwie płynącej z oglądania "Twoja twarz brzmi znajomo", uchyliłem się zręcznie przed atakiem kolejnej edycji "Voice of Poland", a padłem pod ciosami niepozornego, najgłupszego przedstawiciela programów rozrywkowych. "Warsaw shore: summer camp". O tak moi drodzy, obejrzałem już kilka odcinków z rzędu i wiem kiedy następuje emisja poszczególnych epizodów. Czy jest mi wstyd? Jak jasna cholera! Czy żałuję? O zgrozo nie, z jednego prostego powodu. Odkryłem proroka naszych czasów. Filozofa idiotę, który w prostocie odnalazł prawdę. Panie i panowie, oto Damian alias Stifler, alias Świeżak.
   Nie sposób jasno wytłumaczyć fenomenu tego człowieka. Z pozoru to prosty, tępy imprezowicz/pijak, który myśli tylko o sobie i jak to sam określa:
- Powołaniem Stiflera jest ruchać.
Proste i jakże prawdziwe. Połowa facetów mogłaby podsumować swoje wymarzone życie w ten sposób. Damian mówi o tym prosto z mostu. Pewnego dnia twórcy programu zabrali ekipę na imprezę bezalkoholową. Festiwal kolorów. Wszyscy się świetnie bawili, a mój ulubieniec siedział z boku i narzekał tymi oto słowy.:
- Czuję się oszukany. Nie ma alkoholu, nie ma imprezy. Może oni potrafią się bawić bez alkoholu, ale ja nie.
Znów w punkt. Wielu ludzi nie potrafi się otworzyć, wyluzować na imprezach bez procentowego wspomagacza, czyż nie? Świeżak powinien wydać tomik mądrych przysłów, a jego powiedzonka zaprosiłbym do świadomości publicznej na równi ze słynnymi starymi chińskimi przysłowiami. Mógłbym stworzyć notkę wstępną do owego dzieła. Innym razem imprezowiczów zabrano na kajaki. Płynęli parami, nikt nie chciał towarzyszyć Stiflerowi, w końcu jedna z dziewczyn postanowiła zaryzykować. Spływ przebiegał bezproblemowo, większość uczestników wiosłowała prosto do mety. Damian przewrócił kajak sześć razy. Klaudia - partnerka niedoli Świeżaka postanowiła wysiąść, zrezygnowała z dalszej zabawy. Stifler dziarsko, centymetr po centymetrze parł do przodu. Oczywiście kilometry za innymi. Przewrócił się jeszcze kilka razy. Uczestnicy pytani o spływ śmiali się z nieporadności kolegi, narzekali na jego dziecinność i nieprzystosowanie. Współczuli Klaudii. Obawiali się, że Damian utonie. Ten, zapytany o spływ, tak opowiadał o rywalizacji:
- No ja bardzo lubię kajaki. Stifler dobrze pływa, ale na innych kajakach. Takich kwadratowych bardziej. Te są zaokrąglone, opływowe, łatwiej się przewrócić. 
Kwintesencja kapitana Obvious. Do tego brutalnie szczery, choć inaczej czytający rzeczywistość. Wypaczenie poznawcze bardzo mi bliskie. Kiedy już wszyscy dotarli na metę, godzinę później, już o zmroku bohater dnia dopłynął na metę. Dał radę. Jakimi słowy podsumował zmagania? 
- Fajnie, że Wojtek wygrał, bo jak by nie wygrał to by był zły, że nie wygrał. On lubi wygrywać. A ja wygrałem bo dopłynąłem. Jakby były te kwadratowe kajaki to byłoby lepiej. Szkoda, że Klaudia zrezygnowała. Fajnie było!
Nie wiesz, czy masz do czynienia z totalnym kretynem, czy tylko lekkomyślnym dzieckiem.
W jaki sposób Stifler prawi komplementy dziewczynie, w której się zakochał?
- Ale masz wielkie palce u stóp. Ale mi to nie przeszkadza i tak cię lubię i jesteś ładna.
Damian mówi wszystko co natychmiast przyjdzie mu do głowy. Oczyszczające. Wszelkie pragnienia, intencje ma odsłonięte. Szalony, głupi, szczery, radosny, z wypaczonym aparatem poznawczym. Mój bohater, z którym nie chciałbym mieć nic wspólnego, gdyż na pewno władowałby nas w jakieś krzywe sytuacje. Każde jego zdanie to sentencja w stylu: "Piłka jest jedna, a bramki są dwie". "Możemy wygrać, przegrać lub zremisować". Kochani, zapraszam was do magicznego świata głupoty, poznacie proroka i doznacie oświecenia. Oraz docenicie własną inteligencję. Dla odważnych: Emisja na MTV w niedzielę o 23:00. Powtórki z różnych sezonów codziennie o tej samej porze ;).

PS: Na MTV teledyski zaczynają się gdzieś w okolicy 2 w nocy... co to za czasy?