poniedziałek, 10 czerwca 2013

Nasz klient, nasz Pan

Ja tu rządzę!

  Wyświechtany frazes z tytułu posta teoretycznie ma sens. Naprawdę to rozumiem, wszak klient płaci, ja dostaję pensję, wszystko się kręci. Jeśli nikt nie kupuje, sklepu nie ma, a moje tak zwane wynagrodzenie - przepada. Owa zasada nie zwalnia jednak z myślenia, wychowania, kultury. Naprawdę łatwiej nam byłoby się dostosować do oczekiwań, gdyby ręce nie opadały w reakcji na to, co wypływa z klienckich ust. Powołują się na nieistniejące prawa, żądając zwrotów za towary, na które nie mają nawet paragonów, jako jedyny argument podając sakramentalne "Klient ma zawsze rację". Zwrot: "Mamy jedną kolejkę, prosimy po kolei" jakoś nie spotyka się ze zrozumieniem. Wiąże się z tym pewna historia o szczególnie zwichrowanym człowieku. Zostałem wezwany do linii kas, gdyż klient zażyczył sobie złożyć skargę na pracownika obsługującego kasę. Przeczuwając dobrą zabawę, udałem się czym prędzej na miejsce zdarzenia. Zastałem tam około czterdziestoletniego mężczyznę w markowych ciuchach. Oraz zdenerwowanego kasjera. Oto dialog:

Klient: Pan jest kierownikiem?
Ja: Tak, słucham Pana. (Cóż, nie jestem nim, ale skoro klient wymaga ;))
Klient: Ten chłopak (wskazując kasjera) wskazywał mnie palcem (cóż, klient zrobił to samo... vendetta?) i jak za komuny się zwracał!
Ja: Co się właściwie stało? 
Klient: Podszedłem do kasy, a ten kasjer niegrzecznie wskazał mnie palcem i kazał odejść. Tacy ludzie nie powinni tu pracować, jest wielu bezrobotnych w jego wieku (socjolog?)
W tym momencie podchodzi kasjer i tłumaczy jak było (z gulą w gardle): Ten Pan wepchnął się w kolejkę, wyprzedzając jedną dziewczynę i nie reagował na moje tłumaczenia, że mamy jedną kolejkę i powinien się ustawić na jej końcu.
Klient: O proszę zobaczyć, jak za komuny (za komuny kultura w kolejne, hmm?) i jaki niegrzeczny. 
Ja: Proszę się uspokoić. Stosujemy jedną kolejkę, by każdego potraktować sprawiedliwie.
Klient: Ja jestem AKCJONARIUSZEM (a ja mam paszport Polsatu!) tego sklepu! Nie podoba mi się, że taki człowiek tu pracuje i tak traktuje klientów. O, (patrząc na moją plakietkę) Panie... Albercie. Charakterystyczne imię, zapamiętam (nada je swemu dziecku?). 
Ja: A po co Panu w tej sytuacji moje imię?
Klient: Sprawdzę, czy Pan złożył skargę na tego kasjera. Tacy ludzie nie powinni tu pracować (no cóż, akcjonariusz wie swoje :P).
I wtedy ręce mi opadły. A potem Pan wyciągnął do mnie swoją. Uścisnąłem, w końcu był AKCJONARIUSZEM ;). Zastanawiam się skąd taki pomysł na straszak. Nowoczesny klient, nie powiem. Pewnie wcześniej stosował zagrywkę z "Klient ma zawsze rację" ale nie wypaliło. Facet pokombinował, popił i Eureka! Został AKCJONARIUSZEM. Dziękuję, dobranoc ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz