piątek, 28 czerwca 2013

Niegrzeczni chłopcy...

Beatles Anthology

  Jest problem z muzyką sprzed kilku dekad. Nie potrafię jej w pełni docenić z powodu brzmienia. Mam wrażenie, że wokale brzmią słabo, muzyce brak odpowiedniej przestrzeni, basu, soczystej perkusji. Całość posiada jakiś taki "starczy posmak". Prawdopodobnie nabawiłem się uprzedzeń podczas lat dzieciństwa, gdy ojciec próbował przekonać mnie do swojej muzyki. Poza tym, teraz urządzenia używane przy nagraniach, są na zdecydowanie wyższym poziomie. Bardzo żałuję, gdyż zamykam sobie drogę do korzeni,  naprawdę ciekawych, znaczących kompozycji. Na szczęście powoli, acz nieubłaganie, mur pęka. Kliku zespołom już udało się trafić do mojej wrażliwości. Między innymi Beatlesom. Niesamowici ludzie. Ładne piosenki i kilka szalonych, psychodelicznych. Kilka dziwnych filmów, ciekawe osobowości. Potrafili nagrywać po trzy płyty rocznie, gdzie w dzisiejszych czasach trzeba poczekać nawet i kilka lat na kolejny krążek swych ulubieńców (No chyba, że mamy do czynienia z Bieberem, który już trzy razy wydał tę samą płytę, zmieniając okładki i nazwę). Od strony muzycznej znają ich prawie wszyscy. Ja, dzięki świetnemu serialowi - The Beatles Anthology, poznałem też ich szalone wypowiedzi. Byli niezłymi jajcarzami. Lennon, podczas jednego z koncertów, tak zwrócił się do publiki: "Osoby biedne prosimy o klaskanie. Zamożni niech po prostu potrząsają biżuterią". Mocne. Żartobliwy ton, ale wydźwięk całkiem znaczący. Wszyscy Beatlesi przyznali się też do palenia trawki. Podczas kręcenia sceny do jednego z filmów, Mccartney i Ringo Starr odwalili niezły numer. Uprzednio wypalili oczywiście skręta. Akcja rozgrywała się na ośnieżonym stoku, wg scenariusza zebrani mieli uciec przed bombą. Gdy nastąpił odpowiedni moment Mccartney z Ringo uciekli, a jakże. Ale nie zatrzymali się poza zasięgiem kamer. Uciekali jeszcze przez wiele mil. Wszak, woleli uniknąć bomby. W końcu, gdy zabrakło sił, wypalili jeszcze jednego skręta i dopiero rozpoczęli marsz powrotny. Najbardziej zapadły mi w pamięć wypowiedzi Beatlesów na temat orderów, które otrzymali od korony. Brzmiały one mniej więcej tak: "Zabawne, że za rozrywkę, którą zapewniliśmy, za te wszystkie pieniądze, koncerty, Beatlesomanię - otrzymaliśmy tylko kawałek metalu na jakimś rzemyku". Mistrzowie. Sama wizyta u królowej też musiała być bardzo udana. A tak o niej opowiadają sami zainteresowani: "Weszliśmy do pałacu, który wyglądał nieco dziwnie. Wewnątrz bardzo długo tłumaczono nam jak się zachować, nie odwracać tyłem do królowej i tym podobne rzeczy. Byliśmy tak zdenerwowani, że poszliśmy do łazienki zapalić. Niestety okazało się, że to były papierosy z marihuaną. Wyszliśmy nieźle wstawieni." 
O samej królowej powiedzieli, że miała "dziwny wyraz twarzy, tak jakby się dziwiła - kim oni są?". Po wizycie dziennikarze zapytali: "Co powiedziała królowa?" Na to jeden z Beatlesów odparł: "Właściwie to... nic nie powiedziała". Królowie taktu ;). Po latach Ringo stwierdził, że nic nie pamięta z tej wizyty, bo był odurzony skrętem. Innym razem, ten sam Ringo, dotarł na plan filmowy z potwornym kacem, więc stwierdził, że nie ma ochoty grać. Powiedział: "To może ja się tutaj przejdę, wzdłuż kanału, a wy to nakręćcie". Uznano, że to dobry pomysł no i mamy podobną scenę w filmie. Generalnie okazało się, że Beatlesi nie byli tak nudni jak kiedyś mi się zdawało... Słodkie piosenki, garniturki, śmieszne fryzury, pod tym wszystkim kryją się naprawdę interesujący, szaleni ludzie. Zresztą wokół zespołu trwała niezła burza. Ludzie zaczęli otaczać muzyków rodzajem nabożnej czci. Powstał mit, że Beatlesi potrafią uzdrawiać chorych. Na koncerty przyprowadzano niepełnosprawnych... A oto wypowiedź Beatlesów na ten temat: "Nie rozumiem dlaczego ci pomyleńcy przyprowadzali tych biednych ludzi. W pewnym momencie okazało się, że w pierwszych rzędach, zamiast rozentuzjazmowanych fanów, dostrzegamy rząd kalek. Przerażające". Powstał też mit, miejska legenda, że... Mccartney nie żyje (zginął w wypadku), a jego miejsce zajął oszust - kanadyjski policjant (Ktoś nieźle przyćpał!). Jest nawet szereg dowodów na ten temat. Zainteresowanych odsyłam do wikipedii :D. Sam Mccartney oczywiście zdementował owe plotki... Zachęcam wszystkich do głębszego zapoznania się z muzyką Beatlesów, oraz z historią ich życia, bo naprawdę warto! Ja wreszcie przejrzałem na oczy. A propos życia, Lennon miał ciekawą wypowiedź na ten temat: "W szkole nauczyciele zapytali mnie kim chcę zostać w życiu. Odpowiedziałem, że chcę być szczęśliwy. Powiedzieli, że nie zrozumiałem pytania. A ja odparłem, że to oni nie zrozumieli życia". Świetny facet. Jak to zwykle bywa w takim przypadku... ktoś go zastrzelił. 

PS: A oto co porabia drugi syn Lennona - Sean: http://www.youtube.com/watch?v=3eCT4FH9HFc

Niezłe ćpanie, czyż nie? :). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz