niedziela, 9 czerwca 2013

Nie ma to jak dobry pomysł...

Rotunda


  Kojarzycie na pewno ów warszawski budynek, stojący na Marszałkowskiej. Ja znałem, go do tej pory jedynie jako charakterystyczny punkt spotkań, skąd potem ruszało się "w miasto". W tej chwili mieści się tam jakiś bank, ale... no właśnie - miasto ma PLANY związane z Rotundą. Właśnie usłyszałem kilka propozycji, miłym, kobiecym głosem (prosto z radia XXX) i jestem szczerze poruszony jedną z nich. Oprócz miejsca do gry w Ping - ponga i innych mniej lub bardziej sensownych, ta jedna, jedyna robi różnicę. Pani zaproponowała muzeum/pomnik/ołtarzyk? osiągnięć Polaków. Idea niby szczytna, paru wybitnych rodaków byśmy znaleźli, ba gdyby popytać historyków, to miejsca pod okrągłym dachem dla tych wielkich z pewnością zabrakłoby w mgnieniu oka. Nie w tym rzecz, problem polega na tym, że tak szczytna idea nie pasuje do obecnych realiów. Szczególnie warszawskich. Widzę oczami wyobraźni, jak takie miejsce powstaje, obrasta eksponatami, staje się swoistym pomnikiem dumy narodowej, a potem... Potem wpuszczamy ludzi. Współczesnych. Tych spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu (Przepraszam, ale zaprawdę - nie rozumiem was), naszych pożal się boże celebrytów (szczególnie stadko drobniutkich kobiet około - telewizyjnych, które spotkać można na każdej gali MMA - co one tam robią? ), Pół - ludzi (zwanych kibolami - nie dość, że coraz gorzej gramy w piłkę, to jeszcze ciskamy petardami na zagraniczne boiska), czy tych najgorszych - codziennych buraków. Ci ostatni są najgroźniejsi, gdyż spotkać ich można wszędzie. W metrze, tramwaju, sklepie, szkole, pracy... Absolutnie w całym mieście. Stanowią niestety najliczniejszą grupę. Śliczni czerwono - licy panowie w średnim wieku, o kulturze średnio rozgarniętego goryla, młodzi Gumorzujcy, czy nienawidzące świata herod baby. Ludzie wyrzucający niedopałki na ulicę (tak to też śmieć), tramwajowi grajkowie (skąd pomysł, że chcę tego słuchać? I nie mam dokąd uciec...), to tylko kilka smutnych przykładów. O burakach sklepowych jeszcze będzie okazja co nieco skrobnąć przy innej okazji ;). Zwizualizujmy ich sobie w podobnym miejscu. Ja tego nie widzę. Nie wyobrażam sobie, żeby którykolwiek z nich zmienił się pod wpływem podobnego muzeum/pomnika, a czy potrzebne jest kolejne miejsce, które połechce dumę narodową porządnych ludzi? To niebezpieczne, bo gdy wydaje nam się, że jesteśmy przedstawicielami wspaniałego narodu, buractwo bierze nas z zaskoczenia. A powinniśmy być przygotowani. Co więc zorganizować w budynku Rotundy? Może kolejny kościół? Knajpę w klimacie średniowiecznym? Skup złomu? Niestety nie wiem. Wiem natomiast czego nie powinno być. Pomnika dumy narodowej. Nie warto. I tak utonie w sosie z buraczków...

2 komentarze:

  1. Piękna wizja mi się ukazała, te wszystkie grupy "ludzi" jakie wymieniłeś w jednym miejscu i czasie, toż to wystarczy jedna iskra w postaci werbalnej, a nawet niewerbalnej, żeby wszyscy skoczyli sobie do gardeł :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy przeczytałem "iskra" przed oczami stanął mi obraz płonącej rotundy ;). Ale twój pomysł jest bardziej... elegancki :D.

    OdpowiedzUsuń