poniedziałek, 3 lutego 2014

Od Nieudacznika dla Czytelnika

Odkrywamy karty



    Ciemno, zimno, nieprzyjemnie. Jak śpiewał Kazik: "Polska to kraj, w którym słońca nie ma przez siedem miesięcy w roku, a lato nie jest gorące" (uwaga: możliwa niezamierzona parafraza). O wiele trudniej znosić codzienny znój w nieprzychylnej aurze. Nienawidzę potrzeby okutania się szalikami, swetrami i resztą zimowej garderoby. Jestem zwolennikiem chwytania kurtki i opuszczania domostwa natychmiastowo. Inna sprawa, że stanowię dorodny okaz zwierzęcia domowego, które z natury woli siedzieć w czterech ścianach. Myślę, że byłby ze mnie całkiem dobry pustelnik. Pod warunkiem, że wyposażony w internet i garść książek. A to już niestety byłoby oszustwo i zdrada w oczach prawdziwych pustelników. Pozostanę więc w środowisku miejskim i postaram się umilić współobywatelom ten trudny, zimowy okres. Jednocześnie zdobędę się na odrobinę ekshibicjonizmu intelektualnego. W najbliższych dniach będę udostępniał, w krótkich fragmentach, scenariusz do komiksu, nad którym pracuję. Powstanie on w bliżej nieokreślonym czasie, gdy już uporamy się, wespół z wielce utalentowanym rysownikiem młodego pokolenia (Tak, Marek, to jest gadka motywacyjna na przedszkolnym poziomie. Zawalenie studiów psychologicznych zobowiązuje;)), z innym, obiecującym projektem, stanowiącym naszą jedyną nadzieję na wielokrotnie przeze mnie wspominane "lepsze jutro". Chętnie poznam wasze wrażenia, krytykę, wszystko co tylko przyjdzie wam do głowy. Bez dalszych wstępów, wyposażcie się w pokaźny kubek kakao, względnie innego gorącego napoju, odziejcie wygodne kapcie i poświęćcie kilka minut lekturze. A nóż wam się spodoba i zapomnicie na chwilę o nieprzychylnej aurze? Zapraszam.

Scenariusz

Scena 1.

   Wnętrze mieszkania urządzonego współcześnie. Trzypokojowe, w tym sypialnia rodziców, pokój dziecka i salon. Kuchnia jest niewielkim fragmentem salonu, oddzielonym od niego ladą barową. W kuchni znajduje się obszerny stół i tylko dwa krzesła. Na kuchence elektrycznej widzimy patelnię polaną obficie tłuszczem. Smażą się dwa jajka, obok podgrzewany błękitnym żarem, stoi czajnik. Taki zwyczajny, gwizdkowy. Na stole już czeka jedno nakrycie (serwetka, talerz i sztućce nieopodal). Przez okno w salonie, powoli sączy się blask porannego słońca. W kuchni stoi jedna osoba. Matka. Młoda, szczupła i drobna kobieta o łagodnym spojrzeniu. Krząta się, radośnie pogwizdując jakąś melodię zasłyszaną w radiu. Zdaje się być we wspaniałym humorze. Ma na sobie szorty i białą, obcisłą bluzkę. Na ramiona zarzuciła czerwony szlafrok. Długie, kasztanowe włosy opadają jej na twarz, gdy sięga po sól i pochyla się nad patelnią. Posypuje obficie przyszłe śniadanie solą. Wciąż pogwizdując, zdejmuje patelnię z kuchenki i wykłada jajka na talerz. Uśmiecha się do siebie, widząc, że są całe i żółtko nie wycieka.
Odwraca głowę w stronę pokoju dziecka i woła:
- Śniadanie gotowe!- Po chwili kobieta, zalewając herbatę, dodaje(również krzykiem):  
- Wstawaj bo się spóźnisz!
   Teraz widzimy przez chwilę drzwi do pokoju dziecięcego. W całości pomalowane na czerwono. Usytuowane dokładnie po przeciwnej stronie zakątka kuchennego. Salon stanowi centralny punkt mieszkania. Nagle drzwi otwierają się z impetem i do salonu wbiega, radośnie pląsając, mała, 9-letnia dziewczynka, równie krucha jak jej matka. Z szerokim uśmiechem krzyczy:
- Dzień dobry mamo!- Dziewczynka ma na sobie piżamkę w gwiazdki.
Kobieta odwzajemnia uśmiech i gestem zaprasza córkę do stołu.
Mama:
- Chyba dobrze dziś spałaś, prawda? (wskazuje na zegarek elektryczny w kuchence).
- Tak mamusiu, bo mi się nic nie śniło złego!
Na to kobieta nagle marszczy czoło a jej głos, gdy się odzywa brzmi bardziej twardo:
- Ale pamiętaj, że na dworze jest niebezpiecznie!
Dziewczynka lekko zaskoczona odpowiada:
- Tak mamusiu, wiem ale...
Mama:
- Następnym razem proś bozię by zesłała ci koszmar, abyś wiedziała, że zło jest wokół nas, w powietrzu na zewnątrz. Ale nie tutaj. Tu z mamą jesteś bezpieczna. Pamiętaj!
Dziewczynka teraz naprawdę przestraszona tylko przytakuje i odwraca wzrok.
Po chwili dodaje:
- Mamusiu boję się jak tak mówisz.
Mama:
- I dobrze.
Dziewczynka ma łzy w oczach, a matka nie zważając na to mówi(tym razem z uśmiechem i łagodnie):
- No jedz już gwiazdeczko, jedz bo wystygnie, a mamusia nie ma czasu odgrzewać.
  Córka posłusznie zaczyna skubać jajka, choć widać, że wciąż jest roztrzęsiona.
Mama w tym czasie podchodzi do okna i wygląda na zewnątrz. Teraz widzimy to co kobieta stojąca w mieszkaniu. Zamiast oczekiwanej, wielkomiejskiej panoramy, naszym oczom ukazuje się las. Kłębowisko konarów i liści. Właściwie nie widać słońca. I to mimo, iż akcja odbywa się w bloku. Drzewa są nienaturalnej wielkości, o konstrukcji żywcem wyjętej z rysunku zdolnego przedszkolaka. Wysoki pień jest pozbawiony gałęzi, dopiero korona stanowi urozmaicenie budowy żywego słupa.
Kobieta z westchnieniem odwraca się od okna. Na jej twarzy znów widzimy gniewny wyraz gdy mówi:
- Pamiętaj, że babcia musi dostać lekarstwo o 9.30.
Dziewczynka unosząc wzrok znad talerza:
- Tak mamo.
Przez chwilę dziecko nadal bez przekonania skubie śniadanie, więc matka reaguje z dezaprobatą:
- Kochanie musisz zjeść. Potrzebujesz siły…(kobieta przełyka ślinę)…sama wiesz jak tam jest…
- Mamusiu nie strasz…(dziewczynce zbiera się na płacz)
Kobieta podchodzi i przytulając córeczkę mówi:
- Naprawdę wolałabym iść sama, ale te zasady… rozumiesz, prawda?
- Tak mamusiu, tylko czasem się boję.
- Rozumiem gwiazdeczko, ale gdy babcia umrze to wszystko się skończy, a my przestaniemy istnieć.
- Jak tatuś?
Matka smutnieje i płaczliwym głosem odpowiada:
- Tak córeczko, jak tatuś.
Dziewczynka posłusznie pałaszuje w pośpiechu resztę śniadania, wstaje z krzesła i biegnie do swojego pokoju, już z nieodłącznym uśmiechem na twarzy.
Kobieta śmieje się:
- Uważaj córeczko bo złamiesz nóżkę i przestaniemy istnieć!
Córka wraca ubrana w czerwony płaszczyk z kapturem, w ręku ma również czerwoną materiałową torebkę.
Matka kiwając głową z aprobatą:
- Ależ pięknie wyglądasz!
Dziewczynka uśmiechając się podbiega do mamy i obejmuje ją rączkami.
Kobieta pochyla się i całuje córeczkę. Razem podchodzą do drzwi i matka je otwiera. Dziewczynka wychodzi gdy nagle kobieta chwyta swą pociechę za ramię i z trwogą krzyczy:
- Poczekaj! Weź koszyk, gdy wilk cię zeżre, przynajmniej zadławi się wikliną!

Następuje ściemnienie, zwiastując koniec sceny pierwszej.

1 komentarz:

  1. Błagam Cię, nie pisz o sobie takich bzdur, że jesteś nieudacznikiem , bo takim będą Cię wszyscy widzieć, jesteś super gościem. Nie poisz o sobie porażka. Wszyscy będą tylko wiedzieli i widzieli w Tobie "porażkę". Ktoś Cię w życiu skrzywdził?, może sam siebie krzywdzisz. Wyjdź do ludzi. Uśmiechaj się często, widzę, że jesteś super gościem. I nie pisz o sobie porażka.

    OdpowiedzUsuń