Zapraszam do składania datków.
Mam pomysł na dochodowy biznes. Opracujmy nową, atrakcyjną religię. Załóżmy sektę, skupmy się na żerowaniu na głupcach, a tych, jak już wiemy, nam nie brakuje. To niewyczerpany surowiec, z którego możemy zbudować prawdziwą fortunę. Podsycajmy głupotę, nie próbujmy pomagać, uprawiajmy debilizm. Wszak walka z wiatrakami nie ma większego sensu. Skoro nie możesz wyeliminować, asymilacja jest zbyt odstręczająca, tedy wykorzystaj. Marnotrawstwo w praktycznie żadnej religii nie jest wskazane. Skoro mamy już pomysł podstawowy, potrzebujemy jakiejś absurdalnej historii, uzasadniającej naszą religijną rację. To musi być coś nowego, świeżego. Zaplecze historyczne nie musi nawet pasować do dzisiejszej rzeczywistości, wystarczy, że pod koniec opowieści dodamy, że wszystko wydarzyło się bardzo dawno temu, bla bla bla. Dziś przedstawię wam absurdalne zaplecze opowieściowe, kanwę pod nową wspaniałą religię. Potem zajmę się dostosowaniem całości do dzisiejszej rzeczywistości, w kilku zdaniach pozornie wytłumaczymy się z wielu absurdów i nieścisłości. W następnych odcinkach wybierzemy siedzibę pod świątynię, zorganizujemy pierwszych wyznawców, wybierzemy stroje itp. Razem stworzymy teoretycznie skuteczny biznes. A oto przed Państwem historia stworzenia świata (jedyna prawdziwa)!
Legenda o Wielkim
Podziale.
Przed Wielkim Podziałem obie
półkule rozwijały się podobnie. Na wzór ziemski. Z dinozaurami,
małpami i wczesnym człowiekiem. Jest jedna, kluczowa różnica
między prawdziwą Ziemią, a naszym fikcyjnym wyobrażeniem wykreowanym na potrzeby nowej religii. Magia.
Eteryczna siła, związana nierozerwalnie z ludzką duszą. Moc jest
prawdopodobnie boskiego pochodzenia. Już człowiek pierwotny
posługiwał się energią dla swoich potrzeb. Jednak jego mózg nie
był w stanie w pełni świadomie panować nad Mocą. Wpływał na
celność rzutów prymitywnymi oszczepami, sprawiał, że dziecko
rodziło się zdrowe, czy też leczył z groźnej choroby. Wszystko
to działo się podświadomie. Dopiero w czasach starożytnych, gdy
ludzki umysł stawał się coraz bardziej skomplikowany, magia
przejęła rolę nauki. Coraz bardziej polegano na potędze
magicznej, zaniedbując rozwiązania technologiczne. Każdy człowiek
posiadał Moc. Jednak nie każdy zostawał Magiem. Część ludzi
mogła co najwyżej ukoić lekki ból głowy, czy sprawić, że
przygotowywana potrawa będzie smaczniejsza. I wtedy nadszedł
Diabeł (używając postaci wykorzystanych w innych religiach zyskujemy szansę na podebranie kilku wiernych, dodajemy sobie wiarygodności). Mroczna, niebezpieczna i na wskroś zła istota.
Diabeł jest bratem Anioła. Jego przeciwieństwem i
wrogiem ludzkości. Legenda głosi, że obaj bracia wyłonili się z
Pustki, zrodzeni z czystej energii, zwanej Mocą. Jeszcze
przed powstaniem świata stoczyli bój, gdyż poróżnili się co do
kształtu ich przyszłego dzieła. Anioł chciał stworzyć
świat piękny i pozbawiony cierpień. Istny raj. Pragnął, by
ludzie mieli wolną wolę, ale z natury chciał powołać do życia
istoty na swoje podobieństwo, czyli dobre. Diabeł miał inne
plany. Chciał mieć zabawkę. Niebezpieczny, pełen cierpienia i
zagrożeń świat, w którym mógłby napawać się bólem. Nie
pragnął w pełni wolnej woli człowieka. Bój, który stoczyli
trwał długo. Szczególnie wg. ludzkiej miary. Wreszcie, Anioł
pokonał swego brata. Diabeł zniknął na powrót w pustce, a
Anioł zapłakał. Poczuł się samotny. Zwycięstwo miało
gorzki smak. Bogiem targały wyrzuty sumienia. Zniszczenie brata
zmieniło nieodwracalnie Anioła. Gdy tworzył on świat,
nadal przyświecała mu wizja doskonałego raju dla przyszłych
mieszkańców. Niestety śmierć brata z jego ręki skaziła
nieskalaną dotąd dobroć i doprowadziła do powstania świata nie
idealnego. Nie pozbawionego cierpienia. Ale i pełnego piękna i
miłości. Anioł, chcąc wynagrodzić ludziom, iż posłał
ich na niebezpieczną ziemię, obdarzył każdego cząstką boskiej
Mocy. Zaczerpnął ją z nowych zapasów, które spłynęły nań, po
zniszczeniu brata. W ten sposób złożony został pewien swoisty
hołd, a zło Diabła przerodziło się w coś dobrego. Anioł
nigdy nie zapomniał o poczuciu winy, ale rany stopniowo się
goiły. Zarówno te fizyczne, jak i duchowe. A serce boga rosło na
widok tego, jak skutecznie z przeciwnościami losu radzi sobie
człowiek. Czasem Anioł płakał, widząc śmierć swoich
dzieci, jednak w tym samym momencie rodziło się dziecko i usta boga
rozjaśniał uśmiech. Niestety Diabeł nie odszedł na
zawsze. Wrócił (w czasach pseudo-starożytności). Nie wiadomo jak
to możliwe, tak samo jak nie wiemy, czy boga da się po prostu
zabić. Do końca nie wiadomo też, jak udało się Złemu
oszukać brata. Diabeł powrócił jako duch. Zamieszkał w
nowo-narodzonym dziecku. Przeżywał katusze na samą myśl, że musi
wykorzystać dzieło swego znienawidzonego brata. Prawdopodobnie
udało mu się wrócić zza krawędzi pustki tylko dlatego, że świat
stworzony przez Anioła posiadał cząstkę jestestwa Złego.
A to za sprawą Mocy drzemiącej w ludziach. Gdyby Anioł zachował
pełnię energii dla siebie, uniemożliwiłby bratu powrót.
Niestety, Dobry jest niewolnikiem własnej natury. Diabeł
miał tylko jeden cel. Odzyskać pełnię mocy. Dlatego,
stopniowo wysysał Moc z ludzi. Chodził po ziemi i nauczał (mamy własnego Jezusa!).
Opowiadał rzeczy, które chciał usłyszeć Anioł. Nauki
Diabła mówiły o miłości i współczuciu. Przekonywał, że
wszyscy jesteśmy równi, że wywyższająca się kasta Magów (tych
z największą mocą) postępuje w sposób nieprawy i niegodny.
Stopniowo Zły zdobywał coraz większe poparcie jako prorok.
Wraz z odzyskiwaniem mocy, uzdrawiał. Ba, dokonał nawet
wskrzeszenia. Coraz mocniej przyciągał uwagę Magów. Nikt zdawał
się nie dostrzegać, że ludzie, z którymi przebywał stopniowo
tracili Moc. W końcu Prorok został pojmany. Nim jednak go
stracono, Anioł ponownie wpadł w pułapkę swego
miłosierdzia. Uratował Diabła, nie wiedząc, że ma do
czynienia z ludzkim wcieleniem swego brata. Wyniósł go do rangi
półboskiej, poza ramy świata stworzonego. Dopiero wtedy dostrzegł
swój błąd. Załamany, pogrążył się w rozpaczy. W tym czasie
Diabeł pustoszył ludzki świat. Magowie byli bezsilni, gdyż
dysponowali jedynie rozproszonym jestestwem swego przeciwnika. Im
potężniejsze zaklęcia miotali przeciw najeźdźcy, tym szybciej
tracili siły.
A Diabeł stawał się coraz
potężniejszy. Niewiele było ofiar śmiertelnych Wojny Dusz,
gdyż Zły nie chciał, by Moc uległa rozproszeniu. Dusza
zabitego człowieka wędrowała do Anioła. A raczej do Nieba
przezeń stworzonego. I właśnie tym duszom zawdzięczamy ocalenie.
Pogrążony w rozpaczy i bólu Dobry stał się ślepy na to
co wyczyniał jego brat. Zaniechaniem, wyrządzał jeszcze większe
zło. Wreszcie usłyszał modlitwy lamentujących w Niebie dusz.
Diabeł był już jednak zbyt potężny, a Anioł
osłabiony, by ryzykować konfrontację. Dobry zdecydował się
więc na fortel. Użył ogromu swej mocy by podzielić świat na dwie
części. Pół świata było jeszcze nietknięte przez Diabła.
Dokonał tego tworząc wzdłuż południka magiczne zimno. Miejsce
pozbawione życia, i Mocy jako takiej. Wichura i skuty lodem pas
ziemi niszczy każdą Moc, która znajdzie się na obszarze zimna.
Bariera jest także nie do przekroczenia przez żadną żywą istotę,
gdyż bardzo szybko wysysa siły życiowe z nieszczęśnika. Uratował
tym samym połowę ludzkości. A resztę skazał na zatracenie. Anioł
zapłakał nad tym co musiał zrobić. I osłabiony, zapadł w
głęboki sen, z którego po dziś dzień (wg. legend) się
nie wybudził. Zasnął, gdyż nie mógł zmierzyć się z ogromem
cierpienia, na jakie skazał połowę ludzkości. Diabeł wpadł
w szał. Miast dalej odzyskiwać Moc, począł mordować. Używał
swej Mocy, by zadawać cierpienie i stopniowo jego zapas kurczył
się. Wreszcie, gdy zginęły miliony, zdecydował się na szalony i
ostateczny krok. Ruszył na spotkanie wichury. Próbował przekroczyć
lodową pustynię. Wg. legendy Diabeł po dziś dzień błąka
się po lodowej krainie. A wraz z nim zniknęła cała moc z naszego świata. A raczej większość, gdyż niewielka, symboliczna część przebudzi się wśród naszych wyznawców. Ja, jako główny kapłan, pobłogosławiony przez Anioła dysponuję oczywiście jakąś drobną namiastką mocy. A dlaczego nasza historia tak różni się od prawdziwej historii świata? Ponieważ Anioł sprowadził na nas zapomnienie, uśpił świadomość, byśmy nie przeżywali raz za razem traumy ludobójczej krucjaty Diabła. A co z barierą? Oczywiście zniknęła wraz z Diabłem, który błąka się gdzieś poza czasem. Ale może wrócić (taki straszak na wiernych). Piękna historyjka, możemy pomyśleć o sprawach bardziej organizacyjnych, które omówimy w nadchodzących odcinkach z cyklu: Ja wiem lepiej, więc mi zapłać. Albo: Zobacz, nasza religia jest fajniejsza, musisz tylko zapłacić, a my zbawimy twoją duszę. Serio, na 100%, dwutygodniowa gwarancja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz