piątek, 31 stycznia 2014

Moja własna religia.

Zapraszam do składania datków.



    Mam pomysł na dochodowy biznes. Opracujmy nową, atrakcyjną religię. Załóżmy sektę, skupmy się na żerowaniu na głupcach, a tych, jak już wiemy, nam nie brakuje. To niewyczerpany surowiec, z którego możemy zbudować prawdziwą fortunę. Podsycajmy głupotę, nie próbujmy pomagać, uprawiajmy debilizm. Wszak walka z wiatrakami nie ma większego sensu. Skoro nie możesz wyeliminować, asymilacja jest zbyt odstręczająca, tedy wykorzystaj. Marnotrawstwo w praktycznie żadnej religii nie jest wskazane. Skoro mamy już pomysł podstawowy, potrzebujemy jakiejś absurdalnej historii, uzasadniającej naszą religijną rację. To musi być coś nowego, świeżego. Zaplecze historyczne nie musi nawet pasować do dzisiejszej rzeczywistości, wystarczy, że pod koniec opowieści dodamy, że wszystko wydarzyło się bardzo dawno temu, bla bla bla. Dziś przedstawię wam absurdalne zaplecze opowieściowe, kanwę pod nową wspaniałą religię. Potem zajmę się dostosowaniem całości do dzisiejszej rzeczywistości, w kilku zdaniach pozornie wytłumaczymy się z wielu absurdów i nieścisłości. W następnych odcinkach wybierzemy siedzibę pod świątynię, zorganizujemy pierwszych wyznawców, wybierzemy stroje itp. Razem stworzymy teoretycznie skuteczny biznes. A oto przed Państwem historia stworzenia świata (jedyna prawdziwa)!

Legenda o Wielkim Podziale.

    Przed Wielkim Podziałem obie półkule rozwijały się podobnie. Na wzór ziemski. Z dinozaurami, małpami i wczesnym człowiekiem. Jest jedna, kluczowa różnica między prawdziwą Ziemią, a naszym fikcyjnym wyobrażeniem wykreowanym na potrzeby nowej religii. Magia. Eteryczna siła, związana nierozerwalnie z ludzką duszą. Moc jest prawdopodobnie boskiego pochodzenia. Już człowiek pierwotny posługiwał się energią dla swoich potrzeb. Jednak jego mózg nie był w stanie w pełni świadomie panować nad Mocą. Wpływał na celność rzutów prymitywnymi oszczepami, sprawiał, że dziecko rodziło się zdrowe, czy też leczył z groźnej choroby. Wszystko to działo się podświadomie. Dopiero w czasach starożytnych, gdy ludzki umysł stawał się coraz bardziej skomplikowany, magia przejęła rolę nauki. Coraz bardziej polegano na potędze magicznej, zaniedbując rozwiązania technologiczne. Każdy człowiek posiadał Moc. Jednak nie każdy zostawał Magiem. Część ludzi mogła co najwyżej ukoić lekki ból głowy, czy sprawić, że przygotowywana potrawa będzie smaczniejsza. I wtedy nadszedł Diabeł (używając postaci wykorzystanych w innych religiach zyskujemy szansę na podebranie kilku wiernych, dodajemy sobie wiarygodności). Mroczna, niebezpieczna i na wskroś zła istota. Diabeł jest bratem Anioła. Jego przeciwieństwem i wrogiem ludzkości. Legenda głosi, że obaj bracia wyłonili się z Pustki, zrodzeni z czystej energii, zwanej Mocą. Jeszcze przed powstaniem świata stoczyli bój, gdyż poróżnili się co do kształtu ich przyszłego dzieła. Anioł chciał stworzyć świat piękny i pozbawiony cierpień. Istny raj. Pragnął, by ludzie mieli wolną wolę, ale z natury chciał powołać do życia istoty na swoje podobieństwo, czyli dobre. Diabeł miał inne plany. Chciał mieć zabawkę. Niebezpieczny, pełen cierpienia i zagrożeń świat, w którym mógłby napawać się bólem. Nie pragnął w pełni wolnej woli człowieka. Bój, który stoczyli trwał długo. Szczególnie wg. ludzkiej miary. Wreszcie, Anioł pokonał swego brata. Diabeł zniknął na powrót w pustce, a Anioł zapłakał. Poczuł się samotny. Zwycięstwo miało gorzki smak. Bogiem targały wyrzuty sumienia. Zniszczenie brata zmieniło nieodwracalnie Anioła. Gdy tworzył on świat, nadal przyświecała mu wizja doskonałego raju dla przyszłych mieszkańców. Niestety śmierć brata z jego ręki skaziła nieskalaną dotąd dobroć i doprowadziła do powstania świata nie idealnego. Nie pozbawionego cierpienia. Ale i pełnego piękna i miłości. Anioł, chcąc wynagrodzić ludziom, iż posłał ich na niebezpieczną ziemię, obdarzył każdego cząstką boskiej Mocy. Zaczerpnął ją z nowych zapasów, które spłynęły nań, po zniszczeniu brata. W ten sposób złożony został pewien swoisty hołd, a zło Diabła przerodziło się w coś dobrego. Anioł nigdy nie zapomniał o poczuciu winy, ale rany stopniowo się goiły. Zarówno te fizyczne, jak i duchowe. A serce boga rosło na widok tego, jak skutecznie z przeciwnościami losu radzi sobie człowiek. Czasem Anioł płakał, widząc śmierć swoich dzieci, jednak w tym samym momencie rodziło się dziecko i usta boga rozjaśniał uśmiech. Niestety Diabeł nie odszedł na zawsze. Wrócił (w czasach pseudo-starożytności). Nie wiadomo jak to możliwe, tak samo jak nie wiemy, czy boga da się po prostu zabić. Do końca nie wiadomo też, jak udało się Złemu oszukać brata. Diabeł powrócił jako duch. Zamieszkał w nowo-narodzonym dziecku. Przeżywał katusze na samą myśl, że musi wykorzystać dzieło swego znienawidzonego brata. Prawdopodobnie udało mu się wrócić zza krawędzi pustki tylko dlatego, że świat stworzony przez Anioła posiadał cząstkę jestestwa Złego. A to za sprawą Mocy drzemiącej w ludziach. Gdyby Anioł zachował pełnię energii dla siebie, uniemożliwiłby bratu powrót. Niestety, Dobry jest niewolnikiem własnej natury. Diabeł miał tylko jeden cel. Odzyskać pełnię mocy. Dlatego, stopniowo wysysał Moc z ludzi. Chodził po ziemi i nauczał (mamy własnego Jezusa!). Opowiadał rzeczy, które chciał usłyszeć Anioł. Nauki Diabła mówiły o miłości i współczuciu. Przekonywał, że wszyscy jesteśmy równi, że wywyższająca się kasta Magów (tych z największą mocą) postępuje w sposób nieprawy i niegodny. Stopniowo Zły zdobywał coraz większe poparcie jako prorok. Wraz z odzyskiwaniem mocy, uzdrawiał. Ba, dokonał nawet wskrzeszenia. Coraz mocniej przyciągał uwagę Magów. Nikt zdawał się nie dostrzegać, że ludzie, z którymi przebywał stopniowo tracili Moc. W końcu Prorok został pojmany. Nim jednak go stracono, Anioł ponownie wpadł w pułapkę swego miłosierdzia. Uratował Diabła, nie wiedząc, że ma do czynienia z ludzkim wcieleniem swego brata. Wyniósł go do rangi półboskiej, poza ramy świata stworzonego. Dopiero wtedy dostrzegł swój błąd. Załamany, pogrążył się w rozpaczy. W tym czasie Diabeł pustoszył ludzki świat. Magowie byli bezsilni, gdyż dysponowali jedynie rozproszonym jestestwem swego przeciwnika. Im potężniejsze zaklęcia miotali przeciw najeźdźcy, tym szybciej tracili siły.
A Diabeł stawał się coraz potężniejszy. Niewiele było ofiar śmiertelnych Wojny Dusz, gdyż Zły nie chciał, by Moc uległa rozproszeniu. Dusza zabitego człowieka wędrowała do Anioła. A raczej do Nieba przezeń stworzonego. I właśnie tym duszom zawdzięczamy ocalenie. Pogrążony w rozpaczy i bólu Dobry stał się ślepy na to co wyczyniał jego brat. Zaniechaniem, wyrządzał jeszcze większe zło. Wreszcie usłyszał modlitwy lamentujących w Niebie dusz. Diabeł był już jednak zbyt potężny, a Anioł osłabiony, by ryzykować konfrontację. Dobry zdecydował się więc na fortel. Użył ogromu swej mocy by podzielić świat na dwie części. Pół świata było jeszcze nietknięte przez Diabła. Dokonał tego tworząc wzdłuż południka magiczne zimno. Miejsce pozbawione życia, i Mocy jako takiej. Wichura i skuty lodem pas ziemi niszczy każdą Moc, która znajdzie się na obszarze zimna. Bariera jest także nie do przekroczenia przez żadną żywą istotę, gdyż bardzo szybko wysysa siły życiowe z nieszczęśnika. Uratował tym samym połowę ludzkości. A resztę skazał na zatracenie. Anioł zapłakał nad tym co musiał zrobić. I osłabiony, zapadł w głęboki sen, z którego po dziś dzień (wg. legend) się nie wybudził. Zasnął, gdyż nie mógł zmierzyć się z ogromem cierpienia, na jakie skazał połowę ludzkości. Diabeł wpadł w szał. Miast dalej odzyskiwać Moc, począł mordować. Używał swej Mocy, by zadawać cierpienie i stopniowo jego zapas kurczył się. Wreszcie, gdy zginęły miliony, zdecydował się na szalony i ostateczny krok. Ruszył na spotkanie wichury. Próbował przekroczyć lodową pustynię. Wg. legendy Diabeł po dziś dzień błąka się po lodowej krainie. A wraz z nim zniknęła cała moc z naszego świata. A raczej większość, gdyż niewielka, symboliczna część przebudzi się wśród naszych wyznawców. Ja, jako główny kapłan, pobłogosławiony przez Anioła dysponuję oczywiście jakąś drobną namiastką mocy. A dlaczego nasza historia tak różni się od prawdziwej historii świata? Ponieważ Anioł sprowadził na nas zapomnienie, uśpił świadomość, byśmy nie przeżywali raz za razem traumy ludobójczej krucjaty Diabła. A co z barierą? Oczywiście zniknęła wraz z Diabłem, który błąka się gdzieś poza czasem. Ale może wrócić (taki straszak na wiernych). Piękna historyjka, możemy pomyśleć o sprawach bardziej organizacyjnych, które omówimy w nadchodzących odcinkach z cyklu: Ja wiem lepiej, więc mi zapłać. Albo: Zobacz, nasza religia jest fajniejsza, musisz tylko zapłacić, a my zbawimy twoją duszę. Serio, na 100%, dwutygodniowa gwarancja...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz