środa, 5 lutego 2014

Czytelnikowi dzięki Nieudacznikowi vol. 5

Zapraszam




  Dla ułatwienia, jako, że mamy już kilka fragmentów, poniżej linki do poszczególnych części, będzie łatwiej z chronologią ;). Kontynuujemy scenariusz.
2. http://okiemnieudacznika.blogspot.com/2014/02/kontynuujemy-opowiastke.html

Scena V, czyli sen nieznajomego.

Rzut z lotu ptaka. Szare, nienaturalne barwy. Wszystko narysowane jakby ołówkiem. Widzimy Las. Ogromny, wszystkie drzewa iglaste i o wiele za wysokie. Między gałęziami tu i ówdzie widać ślepia, błyski. Pień drzewa zdaje się mieć... twarz. Oczy i usta wykrzywione w dziwnym grymasie. Połączenia uśmiechu z dezaprobatą. Pół twarzy uśmiecha się, pozostała wręcz przeciwnie. Kąciki ust, jeden w górę, drugi w dół. Dostrzegamy niewielką polankę. Na środku znajduje się chata z muchomora. Wygląda, jak żywcem wyjęta ze smerfów. (Ta Papy smerfa) Chatka ma kolory, jest biało-czerwona. Ślepia, które widzieliśmy między drzewami również. Ich żółta barwa przypomina nadgniłe liście. Jesteśmy teraz wewnątrz. Pomieszczenie, skromnie umeblowane, sprawia przytulne wrażenie. Szafa, niczym z domku dla lalek, biało-czerwona, reszta jest narysowana ołówkiem. Bezbarwna, Łącznie z rodziną wilków, zamieszkującą owe lokum. Na środku pokoiku widzimy stół. Okrągły i całkiem spory. Cztery krzesła, wszystkie zajęte. Przy stole siedzą: Mama wilk, tata wilk i dwóch synów. Wszyscy mają nietęgie miny. Tylko jeden z synów jest wyraźnie podekscytowany. Tata wilk trzyma w dłoni cztery patyczki, tak, by zasłonić ich długość. 
Drugi syn (ten smutny, nie podekscytowany): Mamo... naprawdę musimy to robić?
Pierwszy syn (z krzywym uśmieszkiem): Mięczak.
Mama wilk: Nie mów tak, do brata. Niestety musimy. Takie są warunki.
Tata wilk chrząka: Mhm. Słuchajcie matki, chłopcy. Pora losować.
Chwila napięcia. Całe towarzystwo spogląda na siebie nawzajem. Ojciec, wyraz silnego napięcia na twarzy i jakby ślad znużenia. Matka, ze współczuciem, patrzy na drugiego syna. Pierwszy zaciera ręce. Drugi garbi się i jakby zapada w siebie. Ręce mu drżą. Pierwsza losuje matka. Patyczek jest bezbarwny i dość długi. Kobieta-wilk wypuszcza z ulgą powietrze. Uśmiech na twarzy pierwszego syna staje się jeszcze szerszy. Drugi zamyka oczy i mówi: Nie... ja nie chcę... nie znowu...
Ojciec podsuwa mu patyczki: No już, synu. Odwagi.
Chłopiec wyciąga drżącą rękę i chwyta patyczek. Czerwony. Krótszy. Pierwszy syn krzyczy z oburzeniem: No nie! Znowu on! 
Zapada głęboka cisza. Chłopiec-wilk otwiera oczy. Przez chwilę patrzy z żalem i głębokim wyrzutem na czerwony patyczek (reszta, z wyjątkiem szafy czarno-biała), po czym powoli, w zwolnionym tempie, wstaje i patrząc pusto przed siebie, rusza w stronę drewnianych drzwi. Ruch matki, jakby chciała zatrzymać syna. Zastyga w pół kroku. Wilcze dziecko wyciąga drżącą dłoń, palce oplatają klamkę. Głęboki wdech, po chwili drzwi są otwarte... Chłopiec wybiega, drzwi zamykają się z trzaskiem. Chwila milczenia, przerwana przez ojca: Przygotuję trumnę.
  
Komiksowe, seryjne ściemnienie. Koniec sceny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz