piątek, 12 lipca 2013

Życzenie śmierci

Z drogi!


  Tłum to zło w czystej postaci. Na koncertach, ciężko wejść i jeszcze trudniej opuścić salę. Zgromadzeni zadeptują się, pchają, macają, chuchają wyziewami w twarz. Inteligencja zbiorowa, w przypadku mrówek sprawdza się doskonale, u homo sapiens - nie za bardzo. Im nas więcej, tym jesteśmy głupsi. Należało by się poważnie zastanowić nad zasadnością demokracji... Gorzej, że pewne symptomy zidiocenia, po rozpędzeniu tłuszczy, pozostają w człowieku do końca życia. Szczególnie, gdy mieszkamy w miastach. Jesteśmy stale narażeni na interakcję z obcym człowiekiem, skażonym stadem. Nie pojmuję potrzeby gromadzenia się w większej grupie, by protestować, manifestować, czy przekonywać. Tylko paraliżujemy ruch uliczny, uniemożliwiając pozostałym dotarcie do celu. Mam wrażenie, że podobne spędy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa, same w sobie. Tylko prowokują do wyzwolenia agresji, czy niechęci. A przecież i tak nic w ten sposób nie załatwimy, prawda? Dlatego powstał kodeks postępowania. Zbiór zachowań, które pozwalają podtrzymać względny porządek w aglomeracji. Nie jest to żaden oficjalny dokument, ale proste zasady pozwalające uniknąć bliskich spotkań z obcym elementem ludzkim. Chodzenie prawą stroną ulicy/drogi/chodnika, przepuszczanie ludzi, którzy wychodzą, tudzież wysiadają, dopiero potem wsiadanie/wchodzenie. To ostatnie zresztą, opiera się na prostej logicznej zasadzie - by coś zapełnić, gdy już jest wypełnione, należy najpierw opróżnić zawartość. Proste? Nie dla wszystkich. Jeśli chodzi o poruszanie się prawą stroną, naprawdę tak fajnie jest zderzać się z innymi? Mnie to niespecjalnie odpowiada. Nie do końca jestem w stanie przejść do porządku dziennego nad faktem braku instynktu samozachowawczego u przechodniów, o niedużych rozmiarach. Nie polecam zderzenia z kimś moich gabarytów. Ja raczej przeżyję kolizję... a wy? Ocieranie się o ludzi, szczególnie wiosną, również nie należy do przyjemności. Do szewskiej pasji doprowadzają mnie również piesi, beztrosko spacerujący ścieżką rowerową. Ok, rozumiem, że komfort rowerzysty i jego bezpieczeństwo mają gdzieś, ale... co z nimi samymi? Tacy są twardzi, odporni na ból i kontuzje? Jestem bliski rozjechania kogoś dla przykładu. Pal licho bezmyślnych dorosłych, gorzej, że często spacerują ścieżkami rowerowymi całe rodziny. Z małymi dziećmi. Ciekawe jakby zareagowali na rozjechanie pociechy? Straszne, że nie dbają w ogóle o swoje potomstwo. Wielu przy okazji pali papierosy przy dzieciach. Nic, tylko podejść i z piąchy. Potem z kopa. Martwi mnie również stałe zanikanie uprzejmości, na podstawowym poziomie, względem kobiet. Rozumiem dążenie do równouprawnienia, ale moim zdaniem jedno z drugim w tym przypadku nie ma nic wspólnego. Noszenie ciężkich rzeczy za kobiety - różnice w budowie ciała (tak ma być, po prostu). Przepuszczanie w drzwiach - warto jakoś ustalić kolejność, by wszyscy nie pchali się naraz. Poza tym, znów biologia (jak w przypadku ciężarów), samiec zabiegający o względy samicy to norma w naturze. Poza tym te wszystkie uprzejmości względem kobiet, pozwalają łatwiej zarządzać interakcjami na ulicach. Nie do końca funkcjonuje również zwrot "dzień dobry". Owszem, część ludzi rozumie go, reaguje odpowiednio, gdy padnie pod ich adresem, ba, nawet sami inicjują wymianę zdań, zaczynając od wspomnianej uprzejmości. Ale większość albo nie reaguje wcale, albo są wyraźnie zaskoczeni i zbici z tropu. Ileż to razy "zaatakowałem" np. sąsiada "dzień dobry". Facet nie odpowiada. Myślę sobie: "No nic, znowu się nie udało". Zaczynam się zastanawiać, czy to nie ja jestem wariatem?  Apeluję - Żyjmy podług tych niewielu przecież zasad, które pozwolą, bez traumy, funkcjonować w przestrzeni publicznej. A gdy następnym razem pomyślisz o radosnym spacerze ścieżką rowerową, nerwowo spoglądaj za siebie. Być może zdążysz dostrzec jak ostro pedałuję...



  

2 komentarze:

  1. Za dużo wymagasz od ludzi. Oni od dawna wyłączyli myślenie, jakoś się na nie uodpornili. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to mechanizm obronny? Tylko po co? :). Przed czym uchroni ich brak myślenia? Przed autorefleksją najpewniej :P.

    OdpowiedzUsuń