środa, 10 lipca 2013

Terro - Turysta

Wszyscy jesteśmy Terrorystami



  Z telewizji możemy dowiedzieć się, że zamach terrorystyczny w Polsce jest jak najbardziej realny. Niektórzy twierdzą nawet, bez sensownych dowodów, że mieliśmy już jeden, spektakularny, w wyniku którego zginął kwiat polskiej polityki. W tym jeden człowiek, co ukradł księżyc. Szczerze mówiąc jakoś nie potrafię sobie wyobrazić samochodu pułapki np. na Marszałkowskiej, albo pod jakimś barem. Prędzej będzie to rower pułapka, albo coś w tym stylu. Zabójca na hulajnodze, albo pieszy kamikadze. Zamachowiec z kijem, snajper strzelający z procy. Jaki kraj taki zamach. I dobrze, akurat w tej dziedzinie nie potrzebujemy zawodowców. Jednocześnie chyba nie mamy wystarczającej ilości mniejszości narodowych, by realnie obawiać się podobnego zdarzenia. Kto miałby zostać zamachowcem? Moherowe berety? Grupka prężnych staruszków, wspierana przez podstępne 70 latki? Obrzucaliby ludzi na ulicy różańcem? Albo napchaliby kamieni do wspomnianych beretów i zatłukli jakiegoś przechodnia na ulicy, blokując drogę ucieczki balkonikami? Może ataku należy się spodziewać ze strony Ormian podróżujących kolejką WKD? Poruszają się oni bez biletów, rozmawiają tylko w swoim języku, hałasują i wyrzucają śmieci przez okno. Niestety, jeśli wierzyć słowom mojego kolegi, każdy z nich ma status uchodźcy, co wiąże się z pewną zapomogą, mieszkaniem i kilkoma innymi przywilejami. To chyba ostatecznie wyklucza ich z grona potencjalnych zamachowców. W końcu układa im się u nas całkiem znośnie. Generalnie, nie uważam, że należy jakoś szczególnie przejmować się wizją zamachu terrorystycznego w Polsce. Mamy bardziej realne problemy. Pewna szacowna instytucja, o której wielokrotnie już miałem okazję wspomnieć, ma jednak odmienne zdanie na ten temat. Mowa oczywiście o PKP. Ostatnio pojawił się osobliwy komunikat, który można usłyszeć tak na dworcu, jak i w podziemiu handlowym. Brzmi mniej więcej tak: "Uwaga. Nie należy zostawiać bagażu bez opieki. Samotny bagaż może zostać skonfiskowany i zniszczony na koszt właściciela." Genialne rozwiązanie, od razu czuję się bezpieczniej. Ciekawe tylko po jakim czasie bagaż zostanie uznany za porzucony? Postawię walizkę, odejdę kilka kroków, a agent PKP ucieknie z moim bagażem. Potem ukradną zawartość, resztę spalą, a ja dostanę rachunek. Może wprowadzą na stałe stanowisko "pozyskiwacza"? Dobry sposób na podreperowanie budżetu. A i co ciekawsze klamoty trzeba zostawić dla siebie. Płacisz za bilet, to i zapłać za kradzież swoich rzeczy. Rewelacja. Przecież możesz być terrorystą, prawda? Ciekawe jak odbywa się owo niszczenie, czy możemy być przy tym obecni, czy jest szansa odzyskania rzeczy? Mogliby dać ogłoszenie przez głośnik, że znaleziono taką, a taką walizkę, że można odebrać w jakimś określonym punkcie. Szczęśliwy podróżny odetchnąłby z ulgą, wszak nie zgubił jednak swoich klamotów. Na miejscu okazało by się jednak, że to nie koniec kłopotów.
- Dzień dobry, podobno jest tu moja walizka.  
- A tak, proszę ją jednak opisać, wie Pan, względy bezpieczeństwa.
- Zielona, na kółkach z drewnianą rączką.
- Zgadza się. Oto rachunek.
- Jaki rachunek?
- Zniszczyliśmy bagaż. Wie Pan, względy bezpieczeństwa.
Kusi, by pozostawić coś na próbę. Nie mam też wrażenia, że to rozwiązanie w jakimkolwiek stopniu poprawia moje bezpieczeństwo względem zamachu terrorystycznego. Pewnie dlatego, że wszyscy jesteśmy terrorystami w oczach szacownych instytucji. Choć z drugiej strony, chodzi pewnie tylko o pieniądze, albo utrzymanie u władzy, za pośrednictwem wprowadzania nowych pomysłów. By nikt nie zarzucił bezczynności na określonym stanowisku. A że pomysł głupi? Trudno. Ważne, że jest. W naszym kraju to wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz