niedziela, 6 marca 2016

Autobusowe dywagacje

Nie znasz nikogo!



    Zmieniłem miejsce zamieszkania z wielką pomocą moich przyjaciół. Walizki, kartony, torby, torebki, meble, jedzenie, pełen pakiet. I kwiatki. Dużo kwiatów. Sześć dużych samochodów, plus kilka przejażdżek osobówką. Z tego miejsca gorąco pozdrawiam uczestników zdarzenia - jeszcze raz bardzo wam dziękuję. Co jednak jest najistotniejsze dla niniejszego wpisu dotyczy zmiany odległości, która chroni mnie od miejsca pracy. Wydłużenie trasy pozwala nadrobić wstydliwe zaległości w lekturze, a także powrócić do niesamowitego świata osobliwości i absurdu, serwowanego nieodmiennie przez społeczność Zarządu Transportu Miejskiego oraz samych pasażerów.
    Jadę sobie spokojnie, bo od pętli, autobusem, wszystkie miejsca moje, nos w książce. Stopniowo, nieubłaganie, z każdym kolejnym przystankiem, autobus się zapełnia. W pewnym momencie jedna, krótka konwersacja przykuła moją uwagę, odciągając od lektury. Dwie młode dziewczyny w sosie dziwkarsko - plastikowym. Futerka, makijaż jak u harlequina, jedna z nosem w smartfonie.


D1: - Zobacz, zaznaczyłam okejkę.
D2: - A po co ty ich klikasz, przecież ty ich nie znasz nawet! Mało tego, to nie są nawet gwiazdy! Nikt znany. 
D1: - No taaak. Wiem, że nie są znani, ale wiesz, sama rozumiesz. Jakoś tak nie mogę się powstrzymać. Lubię pisać, ładni są.
D2: - A po co ci wszyscy ci ludzie?
D1: - A ty nie masz znajomych na fejsie?
D2: - No mam. Ale mam tylko trochę, których znam. I ci których mam mi wystarczają.

Dziewczynie numer dwa udało się wspaniale podsumować sytuację. Chociaż u obu wśród list znajomych na twarzo - książce próżno byłoby doszukiwać się języka polskiego, to jedna białogłowa wykazała się rozsądkiem godnym lepszej sprawy. Po raz kolejny przekonałem się, że młodzież mi odjeżdża, utopiłem zrozumienie gdzieś między internetem a smartfonem. Wiedziałem, że to nastąpi, lecz nie przypuszczałem, że tak szybko. To niezauważalny, nieubłagany proces. Na koniec dwa słowa podziękowania dla wywołanego do tablicy ZTM. Bardzo dziękuję za niewłączanie ogrzewania w dniach największego mrozu i włączanie tegoż oraz ryglowanie okien, gdy na dworze jest gorąco. Brawa na stojąco należą się również miastu za notoryczne wyłączanie świateł na Wołoskiej, przy Konstruktorskiej, nieopodal Mordoru. Dziękuję za okoliczności sprzyjające spóźnieniu do pracy i ten dreszczyk emocji - rozjadą mnie, nie rozjadą? Przechodzić, czy czekać? Do zobaczenia w warszawskich autobusach!  

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz