sobota, 20 lutego 2016

Strona z pamiętnika... Głodomora

Żarcie



    Godzina siódma, dzwoni budzik, a ja, przeklinając pod nosem okrutny los, wstaję. Pół - przytomny przygotowuję się do wyjścia. Zęby, kanapki, garderoba. Zziębnięty, śpiący i zmęczony po żałosnych pięciu godzinach snu, rozpoczynam podróż do pracy. Najpierw krótka wędrówka do metra, potem pociągiem podziemnym jakieś cztery stacje, następnie piętnaście minut piechotą do Mordoru. Stopniowo, na skutek marszu i mrocznej aury mój umysł się rozjaśnia, w przeciwieństwie do kurczących się zasobów energii. I oto widzę ich, moje wybawienie. Dwoje młodych ludzi, ubranych w jaskrawo - zielone koszulki, wyposażonych w osobliwe plecaki. Jak się okazało. pełne kawy. Reklamowali jakąś telewizję, wciskając ulotkę, którą z szacunku dla ich pracy, wyrzuciłem dwa śmietniki dalej. Poczęstowali mnie kawą i krówką. Za darmo. Od razu poczułem się lepiej, a gorący płyn pomasował skurczone wczesnym porankiem wnętrzności. To jest życie! A historia powtórzyła się trzy dni z rzędu, do tego stopnia polubiłem nasze spotkania, że, gdy wczoraj kawiarzy zabrakło z powodu deszczu, poczułem autentyczne rozczarowanie. Oto jest, moi drodzy, kartka z pamiętnika głodomora!
    Mógłbym jeść cały czas, a posiłki pochłaniam w kilkanaście sekund. Jedząc, uzyskuję efekt kuli śniegowej, mogę wytrzymać bez spożywania tylko do pierwszego posiłku, czy nawet przekąski. Potem już idzie z górki, lawinowo wręcz. Mam pięć kanapek do pracy, zaplanowane na osiem godzin. Nic z tego, gdy zjem pierwszą, od razu pochłaniam trzy kolejne, ostatnią przetrzymuję może z pół godziny. Potem pochłaniam wafelka, banana i resztki posiłku życzliwych współpracowników. Kupuję batona w automacie i wciąż czegoś mi brak. Czasem zamówię z innymi kebaba, ale i to nie wystarcza. Ostatnio w pracy nas rozpieszczają, przygotowując desery biszkoptowe, czy babeczki. Mam kilku szaleńców nieopodal biurka, którzy zaprzedali duszę diecie, więc zjadłem w sumie trzy desery. Potem przypomniałem sobie o pączku. Innego dnia koledze został sos po daniu na wynos, więc kupiłem paluszki i zjadłem je, maczając w czerwonej, kleistej mazi. Nawet zjadłem od innego znajomego pół sałaty! Nieistotne ile jedzenia przygotuję do pracy i tak wszystko zjem, nie zaspokoiwszy głodu. Myślę, że w rubryce hobby, na honorowym miejscu umieściłbym jedzenie. Gdy mam wolne, co kilkanaście minut idę do kuchni i zaglądam do lodówki. Czasem coś wyjem, ale niekiedy jedynie otwieram drzwiczki i patrzę co jeszcze zostało. Dramat. Pamiętajcie, gdy zapraszacie mnie do siebie i proponujecie jakąś przekąskę, otwieracie wielką paczkę chipsów, możecie być pewni - nic nie zostanie. Lojalnie ostrzegam, nie chcesz, by coś zostało zjedzone, ukryj to w najmroczniejszym zakamarku swego domostwa. Standardem jest również inne, przerażające zachowanie. Po sutym obiedzie, gdy przez pięć minut czuję pewne nasycenie, ruszam do lodówki, wydobywam tabliczkę czekolady i zżeram ją w ciągu minuty. Lubię też zjeść szybko obiad, gdyż wtedy powstaje szansa, że dojem posiłek po innym domowniku. Jednocześnie odczuwam smutek ponieważ nie potrafię delektować się czymś naprawdę smakowitym, żarłoczność pochłania wszystko zbyt szybko. Uwielbiam jeść. A najbardziej kocham darmową wyżerkę, dlatego najnowszy "system bonusowy" jest tym najskuteczniejszym podczas całej dotychczasowej kariery głodomora. Zastanawiam się, czy spotykam podobnych sobie w najbliższym otoczeniu? Czy mijam głodomorów na ulicy, w metrze, robimy razem zakupy w supermarkecie, czy też jestem jedynym potworem? Samotnym i skazanym na zagładę. Czy komuś zostało coś do jedzenia, mogę odciążyć...   

6 komentarzy:

  1. Zapomniałeś dodać, że zjadasz również potrawy, których inni nie są w stanie zjeść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zdradzaj wszystkich zalet od razu. Założymy się? Na pewno zjem, cokolwiek tam masz;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Od jakiegoś czasu kusi mnie myśl żeby przygotować do pracy jakąś nieludzką ilość jedzenie i podrzucać Ci coś co kilkanaście minut aby sprawdzić kiedy będziesz miał dosyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejmuję się wyzwania! Zjem wszystko :D. Sprzedawaj bilety na to wydarzenie ;).

      Usuń
  4. A cukier i tsh masz w normie?;)

    OdpowiedzUsuń