środa, 26 sierpnia 2015

Prywatyzacja Powietrza

Panta rhei rzeko!



    Bardzo dobra i raczej znana seria reklam z żubrami w rolach głównych od dawna nawiedza polskojęzyczne stacje. Jestem fanem i propagatorem zasłyszanych w spotach tekstów, fraz dwuznacznych i skłaniających do radosnych półuśmiechów. Bohaterskie zwierzę wielokrotnie ratuje swoich animalistycznych sąsiadów, nierzadko stosując bardzo proste, acz skuteczne metody pomocy. Jednakowoż istnieje pewien obrzydliwy proceder, któremu nawet reklamowe żubry nie podskoczą. Prywatyzacja lasów! I rzek! Zdaniem PIS-owskiego środowiska sprawa jest już na ostrzu noża, by nie powiedzieć przesądzona! Grzybiarze, zbierzcie ostatnie okazy smerfowego budulca, turyści, szybko, zaśmiecajcie zadrzewione tereny, niebawem otoczy je krata Kapitalistów. Zapomnij, drogi obywatelu, o spływach kajakowych, wyciągaj gicoły z wody, ta rzeka należy do Kowalskiego! Spotkania z wyborcami w zatłoczonych, wypodestowanych salach z rzutnikami, zyskały nowy temat obok smoleńskiego zamachu, teraz indoktrynujemy także w zakresie prywatyzacji. Terror, wyprzedawanie kraju, ziemi, rzek, lasów, ruina i metr mułu. Ratuj się kto może! Aż dziw bierze, że taka retoryka pozwoliła PISowi obsadzić stanowisko prezydenta i zyskać prowadzenie w sondażach. Obecnie wycofano się z owej surowej oceny, sugerując odmienne znaczenie wypowiedzianych w przeszłości słów. Sprytne? Co zaskakuje - owszem. Moje niskie zdanie o społeczeństwie właśnie padło na pysk i raczej nieprędko się podniesie. Smutne, że opisane metody trafiają na podatny grunt wśród wyborców. Niewykluczone, że to "zasługa" niesympatycznej retoryki płynącej z obozu rządzącego. Niesiołowski najwyraźniej skończył się na Kill'em All, bo ze swoją "oralną szparą" (chcąc usadzić jednego z przeciwników politycznych w dyskusji, tak właśnie określił jego narządy mowy) przekroczył jeden most za daleko i wcale nie zaniechał marszu ku zagładzie politycznej PO. Do tego rządzący zaserwowali nam w kampanii idiotyczne referendum, które po dziś dzień odbija się czkawką. Zresztą potencjalne PISowe referendum jest jeszcze fajniejsze. Chcesz mniej pracować? No pewnie! Nikt, nigdy nie planował prywatyzacji lasów dlatego mamy pytanie: Lubisz chodzić po lasach, nie chcesz ogrodzonych drzew? Jasne! Czy chcesz żeby dzieci szły później do szkoły? Eee... tak... hmm... Nie... a to dobrze? Ktoś zbadał, czy to korzystne dla latorośli? Hmm co by tu... właściwie... to... nie mam zdania.
    Naprawdę to są tematy dla referendum? Pomysł PISu, aby po zebraniu miliona podpisów pod danym zagadnieniem organizować referendum to niezły sposób na topienie publicznych pieniędzy. Już widzę, jak powstaje trollująca organizacja społeczna, która dla beki zbiera podpisy pod idiotycznymi pytaniami, sam mógłbym coś takiego założyć. Podobno w USA w ten sposób wymuszono obowiązek zbudowania Gwiazdy Śmierci... Najlepsze są uzasadnienia tez prywatyzacyjnych, głoszonych przez popleczników Kaczyńskiego. Oto garść z nich:
- Słyszałem gdzieś...
- Mówi się...
- Ktoś kiedyś powiedział...
Jakoś nie zmieniłem wyznania i nie dołączyłem do Obrońców Krzyża. Przedszkolne argumenty to powinien być słaby pomysł na kampanię gdyby nie to, że... działa. Moi drodzy czytelnicy, z rosnącym smutkiem i zadziwieniem obserwuję co tak podoba się rodakom i ostrzeżony przez PISowskich pieniaczy wybieram się na grzyby... tak na wszelki wypadek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz