niedziela, 13 lipca 2014

Owce

Wilk bardzo zły



    Papieros w ustach, wymięty płaszcz, przepocona koszula. Deszcz, owłosione, związane krawatem ciało, zacięty wyraz twarzy. Blizny, policzki pokryte szczeciną, szorstki głos. Porusza się pośród rynsztokowej dzielnicy - bieda, brud, beznadzieja, dziwki, alfonsi, skorumpowana władza, zadymione bary, obojętność, zawiść i frustracja. Domena prawdziwego detektywa. I sam Detektyw. Klimat noir. Przerysowany, szary i paradoksalnie interesujący, choć zblazowany świat, intrygi, nietolerancja - idealne tło dla twardego protagonisty. Odejmijmy jedynie płaszcz, a otrzymamy bohatera gry The Wolf Among Us, obdarzonego wdzięcznym mianem - Bigby Wolf oraz scenę, na której przyszło mu węszyć. Produkcja Teltale bazuje na uniwersum wykreowanym przez serię komiksów - Fables. Szczerze przyznam, iż do tej pory nawet nie słyszałem o istnieniu tego wydawnictwa. Po ukończeniu gry zamierzam jednak nadrobić zaległości. I warto wyjątkowo zacząć nie od materiału źródłowego, ale właśnie od growej adaptacji, gdyż mamy do czynienia ze swoistym prologiem komiksowej historii. Jeśli lubimy klimat noir, zagadki, kontrowersyjnego, wielowymiarowego bohatera i zagadkę morderstw, która prowadzi do większej, podskórnej zgnilizny Fabletown, poczujemy się jak w domu. Jasne, wzorem innej produkcji studia -The Walking Dead - samej rozgrywki, czystego gameplayu mamy w grze niewiele. Ot quick time events, sporadyczne kierowanie postacią po niewielkiej lokacji, szukanie wskazówek no i limitowane czasowo dialogi. Zgadzam się, że to kontrowersyjne rozwiązanie i wielu graczy po prostu odrzuci, zniechęci do dalszej rozgrywki. Ponadto sama produkcja jest stosunkowo krótka, zbudowana w konwencji pięcioodcinkowego serialu, stanowi wyzwanie zaledwie na kilka godzin. Choć muszę przyznać, że wciąga tak bardzo i daje możliwość pokierowania akcji w różnych kierunkach, że mnie osobiście przejście całości zajęło aż 19 godzin, tyle że... grałem dwa razy. Warto, aby poznać inne wątki fabuły. No właśnie, fabuły. Ta jest w The Wolf Among Us świetna. Zgrabna, spójna zagadka, która porusza i angażuje do głębi. Wzbudza naprawdę solidne emocje. Nie chcę zdradzać nic konkretnego, gdyż gra bazuje głównie na historii, a samodzielne odkrywanie stanowi bardzo satysfakcjonujące przeżycie. Zalet omawiana gra ma jednak zdecydowanie więcej. Przede wszystkim... Klimat, klimat i jeszcze raz klimat! Pesymistyczny obraz biedy kontrastuje z kolorowymi historiami postaci baśniowych, które zmuszone są żyć pośród ludzi. Kolejną zaletą są decyzje. Owszem, produkcja jest raczej liniowa, dzięki czemu nie ma większych niespójności, jednak to od nas zależy jak Bigby będzie postrzegany przez wspólnotę Fabletown. 
Czy trzeba się bać złego wilka? A może nie jest wcale tak zły, jak o nim się mówi? Czy uda nam się zapanować nad zwierzęcą naturą? A może wcale nie chcemy hamować gniewu? Co nami kieruje, na czym nam zależy? Obchodzi nas zdanie innych? Czy stać nas na pro - społeczne gesty? Okaleczysz przeciwnika dla przykładu? Zdecydujemy też o losach kilku bohaterów, nawiążemy relacje. A jest z kim owe relacje zawiązywać. Colin - jedna z trzech świnek, którym wilk swego czasu zniszczył dom, Śnieżka, Piękna i Bestia, Żabi książę, Grendel... to tylko kilka przykładów. Warto popatrzeć jak podobne indywidua radzą sobie w realnym świecie.  Co istotne, każda z koncepcji głónej postaci pasuje do opowieści, nie mamy poczucia - ok źle wybrałem, historia podąża w złym kierunku. Dawno też nie poczułem się jak prawdziwy Bad Ass w grze komputerowej. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon The Wolf Among Us, a wam, moi drodzy, gorąco polecam zanurzyć się w fascynujący gorzko - słodki świat Fabletown. Nie pożałujecie. Wyjmuje ostatniego papierosa, szybki ruch zapalniczką, jasny płomień na tle czarnego nieba, opierający się niezłomnej woli deszczu, głęboki wdech, dym unoszący się w górę, ku gwiazdom. Złowrogi księżyc na nieboskłonie, pełnia. Kobiece usta rozciągają się w krzywym uśmiechu, wargi składają pocałunek na szorstkim policzku mężczyzny:
You're not as bad as everyone says you are...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz