środa, 7 sierpnia 2013

Nie jestem stąd...

Pochodzę z innej planety...



   Ostatnie dni przed urlopem. Staram się przetrwać, przezwyciężam narastające znużenie. Jakkolwiek moja praca jest niesłychanie zajmująca, myśl o prażonej w słońcu, nadmorskiej plaży, działa na wyobraźnię. Byle do siedemnastego. Monotonię szarych dni handlowych, od czasu do czasu, urozmaica wyjątkowo interesujący klient. Jeśli żyjemy w Matrixie, to oni, stanowią emanację błędu systemu, wzorem filmowego deja vu. Powodują mrowienie w kościach, generują niekontrolowane ataki głupawki. Dziękuję Bogu za szaleńców. Zakręconych wariatów. Mimowolnych komików. Dziś na przykład nawiedziła nas mistrzyni ciętej riposty. Zniszczyła mnie kompletnie. Spowodowała zachwianie całego systemu. Tęga, mocna blondynka, koło czterdziestki. Podchodzi do kasy, przy której stałem ze współpracownikiem. Słyszymy pytanie:
- Szukam szarego papieru do pakowania. Jest gdzieś tutaj?
Odpowiedziałem: 
- Hmm w zasadzie może być na każdym z naszych pięter. Głównie papiery do pakowania znajdują się na parterze, ale od czasu do czasu, nasi koledzy z odpowiedniego działu, umieszczają część na pozostałych poziomach. Ale tutaj, u nas, ostatnio nie widziałem.
Reakcja kobiety była mistrzowska. Należy jej się za to pomnik, albo chociaż solidna statuetka, spiżowy Albert dajmy na to. A oto co usłyszeliśmy w odpowiedzi:
- Ma Pan podwójne oczy, a jednak Pan nie widzi?
Genialne. Teoretycznie mocno niegrzeczne, tym bardziej, że kolega również jest cztero - oki, jednak wysokim poziomem riposty kobieta kupiła sobie spokój. Nie warto się bronić, trzeba docenić. Brawo, podziwiam. Serio. Trzeci pracownik, pochodzący z właściwego piętra, pomógł nam odnaleźć poszukiwany papier. Kobieta podeszła do kasy, już z towarem. Na standardowe pytanie, dotyczące pewnego programu lojalnościowego (zbieramy punkty), odpowiedziała:
- Nie, nie zbieram. Nie jestem stąd.
O ile w tym przypadku podobna odpowiedź brzmi raczej niezręcznie, to jest jak najbardziej zrozumiała. Pewnie chodzi o mieszkanie w innym mieście, czy kraju. Interesujące jest to, że niektórzy klienci stosują identyczną wymówkę w zupełnie nieprzystających okolicznościach. Pewnego razu, kobieta nie mogła poradzić sobie z zeskanowaniem kodu produktu, na ogólnie dostępnym czytniku cen. A oto jak prosiła o pomoc:
- Przepraszam, pracownik z kas odesłał mnie tutaj, ale nie umiem sobie poradzić. Nie jestem stąd.
A co to ma wspólnego z zaistniałym problemem? Skąd Pani pochodzi? Z mrocznej strony księżyca? Z alternatywnej rzeczywistości? Poczułem się jak w papierowym erpegu, gdzie samo pochodzenie determinuje często statystyki postaci. Pachnie to również scenariuszem hollywoodzkiego filmu drogi. Z samotnym, podróżującym bohaterem, który nigdzie nie jest u siebie. Nie jestem stąd,  dlatego nie umiem chodzić. Nie wiem jak otworzyć drzwi. Nie jestem stąd. Naprawdę rozumiem, że można być na bakier z technologią, sam już wspominałem kiedyś o własnych trudnościach w tej materii, ale skąd taka absurdalna wymówka? Czas spać, jutro kolejny dzień na drodze ku upragnionym wakacjom, liczę na kolejnego, interesującego klienta. Kocham was, urozmaicacie mi życie. Wasze zdrowie, szykuję już statuetki...

2 komentarze:

  1. Dokładnie to było: "Masz Pan cztery oczy i Pan nie widzisz". Gramatyka tego zdania w zasadzie mogła by potwierdzać Jej pozamiejskie pochodzenie. I nie mam rzecz jasna nic do niczyjego pochodzenia, dopóki nie staje się tak absurdalną wymówką.

    Współpracownik

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, moja chora wyobraźnia wypaczyła nawet to. Wybieliłem kobietę :D. Powiedziała to bardziej prymitywnie niż zapamiętałem :D. Ale i tak mnie zmiażdżyła ;).

    OdpowiedzUsuń