sobota, 9 lipca 2016

Nocne elfy

Dobre skrzaty



    Każdego dnia konsumujemy w domach, w środkach komunikacji miejskiej, czy na ulicy. Niektórzy z nas wyrzucają opakowania do śmietnika, inni gdziekolwiek, ot choćby tuż obok śmietnika lub na trawnik - klasa. Wynosimy stare meble i stawiamy koło altanki śmietnikowej. Mijamy przy tym latarnie, studzienki odprowadzania wody oraz niewielkie dekle na środku ulicy. Dekle na środku ulicy? Hmm... 
    Wyrzucamy śmieci i zapominamy o sprawie. Tymczasem pod osłoną nocy, względnie wcześnie rano, odpowiednie służby zabierają odpady i przekazują dalej. Sprzątają miasto, pozbywając się śmieci, które nie zasłużyły na dom i zalegają na ulicach. Dobre skrzaty!
    Dekle na ulicy... zaraz, zaraz, studzienki kanalizacyjne to jedno, ale co to do cholery jest? Za małe, aby zmieścić człowieka...
    Stoję wieczorem na przystanku, nagle pod budynek zajeżdża mini ciężarówka. Z szoferki od strony ulicy wyskakuje skrzat... nie, zaraz to jakich Viking... Facet, brodaty od stóp do głów, groźne spojrzenie, spodnie robocze z pasem narzędziowym na biodrach, w brudnym podkoszulku odsłaniającym imponujące muskuły. Ów skrzat miał z metr sześćdziesiąt przy rozpiętości barków co najmniej dwa metry! Lekko kołyszącym się krokiem, dzierżąc gigantyczny młot, wparadował na środek ulicy, przywalił w mini studzienkę dwa razy, aż zadrżały okoliczne okna, zza paska wyciągnął pręt i zahaczywszy o wypustkę na dekla, ściągnął pokrywę. W tym samym momencie z szoferki po stronie chodnika wysiadł wysoki, chudy jegomość, najpewniej elf  z urządzeniem pomiarowym, przypominającym terminal do płatności kartami kredytowymi w dłoni, nachylił się nad otworem i sprawdził... coś. Następnie nordycki skrzat odłożył dekiel na miejsce i dziarsko ruszył na drugą stronę niewielkiego skrzyżowania. W momencie, gdy powtarzał z nowym deklem te same czynności co chwilę wcześniej, Elf zmierzył poziom czegoś sięgając w górę okolicznej latarni. Następnie pochylił się nad otworem odsłoniętym przez swego krępego kompana, po czym obaj, błyskawicznie wsiedli do furgonetki i odjechali w siną dal. Nie zamienili przy tym ani słowa. Cytując mistrza Andrzeja: "Wszystko trwało mniej niż sześć uderzeń serca". Panowie działali sprawnie i tajemniczo. Miałem wrażenie, że gdybym próbował zakłócić zaobserwowany rytuał, nordycki karzeł rozwaliłby mi głowę jak piniatę! Próbując odnaleźć w internecie informację co też mroczny duet wyczyniał na środku ulicy natrafiłem na bardzo udany trolling dyskusyjny. Warto zacytować, najpierw pytanie użytkownika:


Poniżej ukazały się mistrzowskie komentarze:

"Myślę, że jest to tańsze rozwiązanie".

"Od czego?"

"Od droższego" - Mistrz.

Wciąż nie mam pojęcia czym wesoła kompania się zajmuje, może ktoś z was rozwieje wątpliwości? Proszę, żeby dobra dusza oświeciła Nieudacznika, czasem nawet on potrzebuje odrobiny wiedzy... Idę na przystanek, zaczaję się na duet pomiarowców i spróbuję zapytać...

5 komentarzy:

  1. Szkoda że w lasach nadal ludzie zostawiają tyle śmieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pod napisem cmentarnym" Śmieci prosimy wyrzucać do kontenerów" ;).

      Usuń
  2. Bardzo fajny banner! Jaką techniką został wykonany?

    OdpowiedzUsuń
  3. To już pytanie do rysownika ;). Jako Nieudacznik nie posiadam odpowiedniego talentu... ;). Oto sprawca: https://marekkepinski.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie dobre pytanie! Ja co prawda tych ludzi nigdy nie widziałam, ale mnie też zaciekawiłeś czym się zajmują ;)

    OdpowiedzUsuń