sobota, 20 czerwca 2015

POPIS

PIS




   Niekonwencjonalna konwencja PIS-u. Poczynając od prowadzącego, który jest chyba efektem eksperymentu genetycznego, mającego na celu połączenie Conrado Moreno z Pawłem Piskorskim. Zobaczcie zresztą sami:

Prowadzący konwencję:
prowadzacy


A teraz Conrado Moreno:

Znalezione obrazy dla zapytania conrado moreno

I Piskorski...

Znalezione obrazy dla zapytania piskorski

   Całkiem udany eksperyment, nieprawdaż? Jak cała konwencja zresztą. Delikatnie mówiąc fanem PIS-u nie jestem, ale docenić porządną robotę potrafię. Tłum ludzi na Torwarze, uśmiechnięci garniturowcy, duża, świetlista scena, wszystko na swoim miejscu i na bogato. Rozentuzjazmowane morze ludzi skandujących "Jarosław", "Jarosław". Tuż przed wejściem przewodniczącego na scenę pokusili się dodatkowo o gromkie "100 lat" w nawiązaniu do niedawnych urodzin swego idola. Gdy już siwy mąż stanu dotarł do mównicy, co drugie jego słowo przerywał skandujący i ociekający entuzjazmem tłum. Sukces goni sukces, a sam złodziej księżyca powtarzał w kółko podziękowania, odmieniając słowo "dziękuję" przez wszystkie możliwe przypadki. Kolejne przyśpiewki dotyczyły Andrzeja Dudy. Organizacja pierwsza klasa, co gorsza i decyzja co do kandydatury na premiera jak najbardziej słuszna. Odpowiednia w kontekście uzyskiwania jak największego poparcia w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Beata Szydło. Nie ma tak zszarganej opinii jak Pan Prezes, nie zapisała się w świadomości publicznej jako psychopatyczny zacietrzew, a jako kobieta sukcesu, stojąca za niesamowitym wynikiem PIS-owego kandydata w niedawnych wyborach prezydenckich. Całość, obu kampanii - minionej i nadchodzącej, jest rozegrana po mistrzowsku. Ręce mi opadają, a smutek i trwoga wypełniają połowę serca. W reszcie przestrzeni owego kluczowego organu rozsiedli się podziw wespół z niedowierzaniem. Nogi na stole, kufle z pienistym piwem w dłoniach... ani myślą wychodzić! Bo to wręcz niesamowite jak długą drogę przebył PIS. Z czystego, cepowatego fanatyzmu i jawnego zacietrzewienia, do ładnych buzi, z ukrytym patronem w budce suflera. Rządzenie z cienia, toż to czysta Gra o Tron, geniusz polityczny (jak na polskie warunki). Macierewicz? W piwnicy. Jarosław? Ustępuje młodym, zarządza wojskiem z pobliskiego pagórka. Jacek Kurski? Oficjalnie nawet nie jest członkiem PIS. Naprawdę będę zaskoczony jeśli Prawi i Sprawiedliwi nie wygrają wyborów. Jednocześnie będzie mi niezmiernie przykro i ogarnie mnie wstyd przed zagranicznymi opiniami i wrażeniami jakie zagraniczniacy wyniosą obcując z polskimi władzami. Mam tylko nadzieję, że nie cofniemy się poza nieodwracalny punkt w ciągu tych nadciągających, mrocznych czterech lat rządów fanatyków religijno - rozliczeniowych. Czekają nas stosy, palenie czarownic i rozliczanie za historię. Podział na prawdziwych Polaków i wrogów "nowej" rzeczpospolitej. Obrońcy krzyża, pomniki byle kogo i byle gdzie... strach się bać. Dlaczego PO nie dorobiło się własnego Underwooda, na miarę naszych możliwości? Z misiem się udało, ale co z tą Polską?

2 komentarze:

  1. Życzę Autorowi, żeby PO lub inna ulubiona partia zdobyła 140% głosów, a PiS otrzymało ujemne poparcie. Ja w tym ani nie pomogę, ani nie przeszkodzę, gdyż brzydzę się nawet spojrzeć w kierunku urny wyborczej. Tylko musi mi Pan obiecać, że wszystkie gazety, telewizory, odbiorniki radiowe i inne fetysze – zwyczajnie wyrzuci za okno. Bo jest mi bardzo przykro, że ktoś taki jak Hanna Kedaj, Beata Tadla czy inna ciućma robią z Pana człowieka zastraszonego, zamkniętego na świat, podejrzliwego, że robią z Pana Znikomka z jednym okiem ślepym na to co widzą inni, a drugim widzącym to, czego w rzeczywistości nie ma. Ja wiem że 8 - 10 lat indoktrynacji wyprało umysł do czysta, ale właśnie dlatego zachęcam do odważnego kroku i wyzwolenia się z urojonego Mordoru. Na zewnątrz naprawdę jest pięknie – słońce nadal świeci, kwiaty pachną, a motyle cieszą wzrok. Krowy dają mleko, kury znoszą jajka, w studni wody nie braknie. Te wszystkie istoty nie boją się Kedajówny, czemu więc Pan miałby się bać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Strach strachem, ale żyć w kraju z ładnie opakowaną polityką byłoby miło. Mogę napić się wody ze studni, wydoić krowę, podsmażyć twarz na słońcu, to prawda. Tyle, że gdzieś tam w środku będzie mi nieco wstyd, jak za szalonych krewnych przed obcymi. Polityka nie jest centralnym punktem mojego życia, daleki jestem od aktywizmu i darcia szat, ale pamiętam co czułem za czasów PISowania. Nie chcę tam wracać, chodźmy dalej, choćby czasem w bok ;). Olać ich wszystkich? Całkiem rozsądne podejście, ale nie dla mnie. Jeszcze nie ;).

    OdpowiedzUsuń