niedziela, 16 października 2016

Recydywa

Nieudolny złodziej



    Jestem przykładnym obywatelem, który nie angażuje się w życie społeczne, zamyka oczy na aktywistów, unika ulicznych relacji nie przejawia inicjatywy względem kogokolwiek poza sobą samym. Cholera, właśnie napisałem negatywną definicję "przykładnego obywatela". Aby słowny Frankenstein umarł natychmiast szybko wyjaśniam: Nie sprawiam kłopotów. Płacę za bilet, nie śmiecę, nie kradnę, nie wszczynam awantur, nie cwaniakuję - staram się utrzymywać niski profil. Dlatego odczuwam głęboką niesprawiedliwość, brutalnie rozdzierającą mój spokój, gdy otrzymuję wezwanie na komendę.
    Tak, moi mili, w sprawie włamania na konta mailowe i pewnego portalu aukcyjnego. Od razu się rozmarzyłem, jak to żyję nerdowskim mokrym snem, realizuję zlecenia wykradając wraże dane z najlepiej zabezpieczonych serwerów. Wklepuję linijki kodu z zawrotną prędkością nawet nie spoglądając w kierunku klawiatury. Potem zastygam na moment i... enter. 

- I'm in. What do you need?   

    Zostałem hakerem! A raczej za takowego może uznać mnie policja. Prawdopodobnie ktoś podłączył się do naszej sieci wifi, która została założona przez babcię towarzyszącej mi kobiety. Owa seniorka nigdy nie miała komputera. Pakiet telewizja, internet, telefon był po prostu tańszy. Router jednak, cały czas włączony, spiskował za naszymi plecami z elektronicznym włamywaczem. Owa sieć wyposażona była na etapie czynu przestępczego w standardowe hasło zapisane na spodzie routera, które jak przypuszczam, łatwo uzyskać w internecie. Tak zakładam, gdyż nie przypominam sobie abym kiedykolwiek włamał się do jakiegokolwiek serwisu. No chyba, że jako lunatyk jestem światowej sławy hakerem i cyberprzestępcy składają mi hołd. Piękna wizja - ktoś na miejscu sprawdza czy już śpię i wtedy przychodzą/piszą petenci. Specjalny lekarz podaje mi środki nasenne, bym zrealizował ważne zlecenie dla rządu. Tylko gdzie zarobione miliony? Najgorsze jest to, że ja zdaję sobie sprawę ze swej niewinności, dziewczyna również, rodzina, znajomi wiedzą, że jestem zbyt niekompetentny. Ale policja to co innego. Nie znają mnie, nie wiedzą, że schwytali króla nieudaczników i gotowi są zakładać, że, niczym Kaiser Soze tylko udaję głupka. Cytując towarzyszkę życia:  

- Najtrudniej udowodnić, że nie jesteś Łosiem.

    Właściwie to chyba powiedziała Jeleniem, jednak bardziej odpowiada mi drugie zwierzę. Widzicie moi mili, tak oto moja nienaganna reputacja i jednoczesny brak pozytywnych przejawów działań społecznych zaprowadziła mnie, jako anonimowego łosia, na pastwę złowrogiej policji. 

- Strzeżcie się i dbajcie o zabezpieczenia sieci! - wykrzyczał tuż przed zamknięciem krat. 

    Na koniec dygresja: Komisariat przypomina ten z 13 posterunku, a w zapyziałym holu wisi tabliczka sugerująca, iż lobby wyremontowano ze środków publicznych. Chyba sto lat temu. Na dyżurnego też trzeba sobie trochę poczekać. Uaaa... senny się zrobiłem, uważajcie na swoje konta!
  

8 komentarzy:

  1. Ciekawy wpis. Podoba mi się twój styl pisarski. Wygląd bloga jest do pozazdroszczenia: oryginalny nagłówek + tło, które jest tłem i nie wysuwa się na plan pierwszy, przeszkadzając w czytaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, wykorzystałem pewnego zdolnego rysownika ;).

      Usuń
  2. Okropna historia, coraz więcej takich rzeczy się zdarza. Hasło do wi-fi to podstawa, ale jak ktoś jest zdolny to też mu niezbyt przeszkodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko spoko, bez powodów do zmartwień. Przemaglują Cię a potem wypuszczą (umorzą postępowanie z braku dowodów). Chyba że twój haker zdążył sfabrykować dowody przeciwko Tobie - to wtedy będziesz miał kłopoty :v

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze to poprawiłes mi humor 😂 historia może nie śmieszna ale sposób przekazania jej już jak najbardziej. Czekam na update i opis przesłuchania 😁

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze to poprawiłes mi humor 😂 historia może nie śmieszna ale sposób przekazania jej już jak najbardziej. Czekam na update i opis przesłuchania 😁

    OdpowiedzUsuń