środa, 1 lipca 2015

Polityka Antylogistyczna

Mordor odcięty



   Zostałem kilka dni temu ostrzeżony przez życzliwego współpracownika, że w okolicy trójkąta mordorskiego (Woronicza/Domaniewska/Wołoska) nastąpi zawieszenie ruchu tramwajowego. Zlekceważyłem to ostrzeżenie, dlatego w poniedziałek cudem dotarłem do pracy na czas. Zastosowałem zdrową, acz często pomijaną metodę "z buta" i tylko to pozwoliło mi nie zawieść targetu oraz moich przełożonych. Co ciekawe wyprzedziłem nawet o kilkanaście długości specjalny autobus, który miał ratować sytuację. Jak się okazało - nieskutecznie. Wszystko na mojej drodze było zamknięte, rozkopane i wyłączone. Do tego tłum, kurz oraz kilku pracowników ekipy remontowej, między którymi odbył się następujący mini - dialog:
- Kurde, Maciek, jakbym wiedział jak to ma wyglądać to bym nie przyszedł do pracy.
- No, słabo!
Powiało profesjonalizmem i zdrowym rozsądkiem. Przełykając rozczarowanie, kroczyłem niechętnie ku budynkowi mieszczącemu moje miejsce pracy, snując taką oto wizję planowania nieszczęsnego poniedziałku:


KWATERA GŁÓWNA ZTM - Dzień przed akcją.

   Sala konferencyjna wypełniona po brzegi, pracownicy w dalszej części stołu drzemią, bliżej tablicy z rozwieszoną mapą Warszawy kilku decyzyjnych ZTM-owców rwie włosy z głowy i załamuje ręce nad palącym problemem. W końcu głos zabiera prezes:
- Kurde, wiecie, że nam kazali coś zrobić, usprawnić. To trzeba będzie toto rozgrzebać. Mówili nam o tym z miesiąc temu, czemu musimy to dopinać w niedzielę?
- Bo Józek zapomniał nam powiedzieć, że się chryja zrobiła wokół podwyżek cen biletów. Tośmy wszyscy na urlopy powyjeżdżali. 
- No nic to, po prostu trzeba by co uradzić.
Zapadła długa cisza... przerwana w końcu przez winowajcę, niejakiego Józka:
- A jakby tak to wszystko rozgrzebać naraz. W jednym momencie. Pozamykać, zwęzić, zaczopować. Hę?
Zapadła jeszcze dłuższa cisza, zmącona tym razem przez prezesa:
- Genialne. Józek, ty to masz łeb!
W tym momencie swoje trzy grosze dorzucił Heniek, brat Józka:
- To może jak już przy demolce jesteśmy to czemu by nie powyłączać świateł? Oo i moglibyśmy te stare worki ze świąt ponaciągać na słupy ze światłami coby się z tymi przechodniami trochę kierowcy zabawili, hę? Luźniej w autobusach i tramwajach potem będzie!
No i wszyscy przyklasnęli, padli sobie w ramiona i jak uradzili, tak zrobili następnego dnia...

KWATERA GŁÓWNA POLICJI (KOMÓRKA DS. NAGŁYCH) - W dniu akcji...

- Dzwonili z ZTM-u, że światła powyłączają i ruch pozamykają, czy przekierują...
- To pozamykają czy przekierują?
- Nie wiem, przestałem słuchać, bo za dużo mówili... O czym to ja?
- O jakichś ruchach...
- A tak, nie będzie świateł, trzeba by z lizakami posłać chłopaków, żeby się nie porozjeżdżali...
- Z lizakami to se dziewczynki z harcerstwa poślij!
- Harcerki to ciastka noszą, nie lizaki...
- Oj tam, czepiasz się! To idzie ktoś?
- Myślałem, że może ty...
- Eee nie chce mi się...
- W sumie mnie też nie...
- Ej, chłopaki, zaraz poczęstunek wniosą!
I chłopaki wzięły się za robotę. Pączki zniknęły w kilka sekund. 

PS: I akcja ruszyła. Jak zwykle gratuluję pomyślunku i pewnej bezkompromisowości w towarzystwie braku wyobraźni, dzięki którym poniedziałek był takim, jakim lubimy go widzieć w pesymistycznych wizjach. Byle do piątku, trzymajcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz