czwartek, 9 kwietnia 2015

Nawałnica Wiernych

Topielcy i prowizorka...



   Katolickie święta. Dobrodziejstwo dla cynicznych, pozbawionych zapału, zblazowanych pracowników stanowisk oddolnych. Jako samozwańczy reprezentant wspomnianych, niepoważnych obiboków dziękuję wierzącym i praktykującym za możliwość spędzenia dnia wolnego poza stanowiskiem pracy. Alleluja! Zupełnie z przypadku, złapany w sidła konszachtów rodzinno - partnerskich nawiedziłem w Wielką Sobotę jeden z kościołów. Stanowiłem obstawę dla dwóch kobiet dzierżących, przyozdobiony koszyczek bezbożnego jedzenia, mającego - po uprzednim zroszeniu wodą święconą - zamienić się w zbawczą, pozbawioną skazy strawę dla styranego ciała, więżącego duszę. Choć oczekiwania miałem niższe niż wzrost przeciętnego niziołka, ponownie rozczarowanie wypełniło me serce. Nie często odwiedzam Dom Boży i po ostatnich obserwacjach, nie zamierzam w najbliższym czasie zaniechać tak bezbożnego przecież trybu życia. 
    Stół do święcenia pokarmu z pozoru prezentował się nie najgorzej. Biały obrus, pełno koszyczków, tłum wiernych. Niestety pomiędzy tym wszystkim trzy gigantyczne tace na datki. W środku już kilka banknotów próbujących zachęcić pozostałych uczestników do sypnięcia groszem. Być może podrzuconych dyskretnie przez organizatorów przedsięwzięcia. Czekam na wielkie bilboardy zamiast witraży - tu się płaci! Nie wystarczy, że na każdej mszy wyciągają uświęcone dłonie po pieniądze? Skrzyneczka na datki jest również stałym wyposażeniem każdego kościoła. Święcenie koszyczków to nie czas i nie miejsce na pozbywanie się pieniędzy, zachowajmy pozory! Jedziemy dalej - ku samej siedzibie księży - przed wejściem wielka donica, przypominająca koryto z kartką przybitą do muru, z napisem: "WODA ŚWIĘCONA". Jako, że padało, wątpię by stężenie świętości wynosiło pełne 100%. Czy miałem tam obmyć dłonie? Nabrać, zabutelkować i polewać w poniedziałek roześmiane dzieci? Ugotować na tym wielkanocne jaja? Przepłukać usta? Napoić babcię? Jasne, nie posiadam odpowiedniej wrażliwości i wiedzy katolików, by to w pełni zrozumieć ale rozklekotane, gigantyczne, plastikowe koryto z wodą przed kościołem w dniu święta. Prowizorka i szpetota, można by rzec - klasycznie po Polsku. W środku nastąpiło pogłębienie wrażenia o prowizoryczności przygotowań do przyjęcia nawałnicy wiernych. Na głównym ołtarzu, jak gdyby nigdy nic - zakonnica sprzątała  - myła podłogę, wymieniała jakieś kwiaty i chmurnym spojrzeniem omiatała zgromadzonych. Szkoda, że nie prała akurat bielizny. Jakaś drabina, Lidlowe środki czystości. Polak potrafi. Zero profesjonalizmu, zaangażowania, aby dobrze opakować ten świąteczny, było nie było, dzień. Naprawdę nie znaleziono lepszego momentu? Zapomnieli o Wielkiej Nocy? Obrazu nędzy i rozpaczy dopełniła karteczka przytwierdzona do kilku ławek/ klęczników w pierwszych rzędach. Treść rozbawiła mnie do łez. "Zarezerwowane dla sióstr zakonnych". Brawo! Przeganiajmy wiernych, segregujmy i piętnujmy ich, jeśli uklękną w miejscu rezerwacji. Powinni sprzedawać miejsca w ławach kościelnych, bilety na msze. Karnet na zbawianie, u konika, przed wejściem. Niech butelkują wodę święconą w różnych stężeniach i sprzedają po zdywersyfikowanych cenach. Przykro mi, dziś nie wejdziesz na mszę, mamy rezerwację! Ciekawe kiedy nadejdą rezerwacje/zapisy do przyjęcia komunii świętej? Czy pozwolą nam przychodzić z własnym opłatkiem? Wiecie co? Ja wysiadam! Nie pozostanę katolikiem/wiernym. Ten człowiek ma już rezerwację. Na myślenie... 

2 komentarze:

  1. Nie ma przymusu chodzenia do kościoła. Wielką Sobotę, jak każdą inną można spędzić jak się chce, nawet najbardziej bezbożnie. Ja staram się chodzić, ale robię to dla siebie a nie żeby komuś towarzyszyć. Wodę do święcenia trzyma się u mnie w zwykłym wiadrze, gdyby podłogi nie zmywała osoba wierząca, można by się obawiać czy jakiś myślący (niekatolicki) pracownik nie maczałby w nim mopa. Ale chciałbym żeby pozostało jak jest, właśnie tak nieprofesjonalnie i niedesignersko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, gdyby było nowocześnie przynajmniej wiedzielibyśmy gdzie znikają pieniądze z tacy ;). Dla mnie to trochę słabo wygląda, nie zachęca do uczęszczania. Warto zabiegać o wiernych. Gdy duchownym średnio zależy, ciężko samemu wykrzesać coś z wnętrza. Przede wszystkim warto żyć dla siebie, polecam ;).

    OdpowiedzUsuń