czwartek, 22 stycznia 2015

I ty możesz zostać prezydentem!

Prassufka!




    Albert Kosieradzki, lat 27, wysoki, prawie szczupły, niezbyt gruby, dwa kierunki studiów rozgrzebane, liceum zaliczone, prawie czysty, wesoły, sporadycznie pisze bloga, bardzo znany w swojej rodzinie, czasem rozpoznawany na ulicy w promieniu kilku metrów od własnego podwórka. Prawie napisał książkę, ukończył produkcję pisaniny zwanej, z braku bardziej odpowiedniego określenia, opowiadaniem. Zna dwa psy, jednego kota, lubi czytać i zgłębiać wyobraźnię poprzez rozrywkę wirtualną. Posiada rodziców i nawet siostrę, jedną, ale za to równie znaną w domu rodzinnym. Sumienny korporacyjny pracownik, niezrzeszony... oto idealny kandydat na prezydenta! A nie, zaraz, ów kandydat ma jedną, acz znaczącą wadę. Nie jest atrakcyjną kobietą. Mało tego, nie jest nawet brzydulą! To facet, nie ma szans, trudno. Niech będzie Magdalena Ogórek!
    Przecież urząd prezydenta nie jest zbudowany na doświadczeniu życiowym, obyciu i kontaktach. Wcale nie potrzeba kwalifikacji, osiągnięć politycznych i społecznych. Nie chcemy poważnego męża stanu. Niebrzydka, lekko modyfikowana kobieta(te usta...) będzie w sam raz... No chyba, że Leszek Miller to niezły jajcarz, który chciał zrobić psikusa swym kolegom i koleżankom z klubu. Podejrzewam również możliwość przegranego, pijackiego zakładu. Tylko dlaczego Pani doktor Magdalena ochoczo przyjęła rolę niepoważnego kandydata? Pragnie wypromować nową książkę narażając się na śmieszność? Kosztowne plany, godne podziwu. Naprawdę jesteśmy aż tak zgrywnym narodem, by serwować rodakom podobne wzruszenia w nadchodzących wyborach prezydenckich? Trzeba przyznać, że kpina jest całkiem gruba, po namyśle kciuk w górę dla LSD, ekhem SLD, za interesujący temat zastępczy nr 1 dla opinii publicznej. Jak mydlić oczy, to z klasą. Wewnętrzne podziały w klubie, słabnące poparcie wyborców? Ee, nieważne, spójrzcie jaką mamy szprychę w osobie Magdaleny Ogórek! Piękniejsza od Palikota!
    Rada miasta. 25 osób dyskutuje nad budżetem, rozwiązuje lokalne problemy, pochyla się nad losem miejscowych mieszkańców. Zielona Góra starała się realizować ten swoisty polish dream. Pojawił się jednak pewien problem - od 1 stycznia radę miasta stanowi... jeden człowiek. Tak, tak. 1, ONE. Dotychczasowe mandaty wygasły z końcem roku, a Zielona Góra łączy się z gminą, więc powstał pomysł, aby obowiązki rady przejął pojedynczy polityk. Do kiedy? A do połowy marca! Rozwiązanie w polskim, prowizorycznym stylu. To już nawet nie sytuacja z dziedziny "słoma z butów". To raczej "buty w słomie", albo nawet klapki marki KUBOTA. Winszuję pomysłowości. Nie martwcie się drodzy wyborcy, porządek obrad został zachowany, ów mężczyzna, siedząc w pustej sali odczytuje na głos własne pomysły i poddaje je pod dyskusję, kierując wypowiedź ku pustym krzesłom. Jest też zobligowany do spisywania protokołu. Są i plusy, budżet został uchwalony w rekordowe siedem minut! Śmiałbym się, ale chyba nie wypada. Proponuję zastosować podobne rozwiązania w sejmie. Łatwiej byłoby przepchnąć kontrowersyjne ustawy. A transmisje z obrad od razu nabiorą atrakcyjności! Te schizofreniczne kłótnie w modelu ja do mnie, a mnie do ja! Argumenty, kontrargumenty, istne, jednoosobowe słuchowisko. Ekipy telewizyjne też można by zastąpić. Zamiast dziennikarzy w telewizji mielibyśmy pojedyncze osoby w jednym studiu. Pan Polsat, Pani TVNowa, redaktor T.V. Trwam i tak dalej. Cóż za oszczędność etatów! Myślałem, że istotą demokracji jest podział władzy... takie cuda tylko w Polsce! 
    Niewielka dygresja, smutny wniosek na koniec. Nie mam pojęcia na kogo głosować. Jaką partię wspierać, komu uwierzyć? Magdalenie Ogórek, której plan wyborczy polega na zmianie wszystkiego z całą pewnością podziękuję w przedbiegach. Nadszedł czas by jedynie podbijać frekwencję poprzez nieważne głosy. Zachęcam do podobnej praktyki, przynajmniej pokażemy, że chcielibyśmy wybrać. Tyle, że na tym bezrybiu nie ma żadnego przedmiotu, który chociaż w najmniejszym stopniu przypominałby najpodlejszą, wpół zjedzoną, nadgniłą rybę - zombie. Smacznego, Polsko!

2 komentarze:

  1. Ej! Ale markę KUBOTA to Ty szanuj! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde, teraz się za mnie wezmą! Ja też noszę KUBOTĘ do białych skarpetek do kościoła! ;)

    OdpowiedzUsuń